Wczoraj rano straciłem głos na kilka godzin, na szczęście wrócił po modlitwie do św. Błażeja i kilku pastylkach z porostu islandzkiego.
Wystarczyło, że zakrystian wyjechał na urlop i zastępuje go młody kleryk, a już zmiana w kościele, i to na lepsze. Wystawienie dzisiaj, z racji pierwszego piątku, było z okadzeniem. Dawno już tak nie było w parafii, nie wiem, oszczędzają na węgielkach czy na kadzidle, czy po prostu im się nie chce... A tu młody człowiek pokazał, że można!
Św Błażej? Ten od gardła.. Gdzieś siostry zakonne święciły jabłka - na gardło - a gdzieś ksiądz przykładał dwie skrzyżowane świece do gardła. To mi się nie podobało. Św Błażej posługujący się pastylkami z porostu - dobre :D.
OdpowiedzUsuńTutaj zdarza się okadzanie ale proboszcz bardzo gorliwie zachęca ludzi do modlitwy, jest zapalonym kaznodzieją. Skutek jest taki że po tych zachętach aby już nie przedłużać nabożeństwo ulega skróceniu. A dzisiaj chociaż to pierwsza niedziela zabrakło czasu na Adorację. Lecz to tutaj nie jest wynikiem niechcenia, ale...
U mnie w parafii też były dwie świece na dzień świętego Błażeja.
OdpowiedzUsuń