Pan nas dzisiaj przestrzega w Ewangelii, abyśmy na modlitwie nie byli gadatliwi jak poganie. Jak słusznie zauważył kaznodzieja na mszy, na której byłem, między osobami, które są ze sobą blisko, nie potrzeba wielu słów, nawet milczenie nie jest krępujące. Może więc nasza gadatliwość oznacza, że daleko jesteśmy od Boga?
Podoba mi się ta intuicja.
OdpowiedzUsuńMnie to bardzo uderzyło, nigdy o tej Ewangelii tak nie myślałem.
UsuńMożliwe, że jesteśmy daleko, ale On i tak jest blisko... tylko że... jak ktoś postanowi na modlitwie odmówić różaniec albo nawet pomejankę, albo zaległy brewiarz - to musi gębą ruszać. Zauważyłam z rozmów z różnymi osobami, że ktoś może dużo mówić nie dlatego że ma tyle do powiedzenia ale dlatego że chce np odwrócić uwagę od samego siebie, albo mówieniem zobligować kogoś do zajęcia się jego sprawami - to jest niedowierzanie. Do Boga przykłada się taką małą ludzką miarę, czyli nie ma miłości coś w tym jest - dlatego tak mi ciężko różaniec i nawet brewiarz odmawiać :D
OdpowiedzUsuńKażdemu czasami ciężko się modlić.
OdpowiedzUsuń