No właśnie. Nie wiem, czy naprawdę "żyję z Bogiem", ale bez Boga nie potrafię. Nie umiem sobie nawet wyobrazić życia bez Kogoś, kto nad tym wszystkim z miłością czuwa. To byłaby jakaś potworna egzystencjalna samotność. Przynajmniej dla mnie.
Dla niektórych byłby to bezsens, prowadzący nawet do samobójstwa.
No właśnie. Nie wiem, czy naprawdę "żyję z Bogiem", ale bez Boga nie potrafię. Nie umiem sobie nawet wyobrazić życia bez Kogoś, kto nad tym wszystkim z miłością czuwa. To byłaby jakaś potworna egzystencjalna samotność. Przynajmniej dla mnie.
OdpowiedzUsuńDla niektórych byłby to bezsens, prowadzący nawet do samobójstwa.
Usuń