Może już o tym pisałem, nie pamiętam. Zabrałem się za gromadzenie przekładów Erlköniga Goethego. Z polskich najbardziej mi się podoba przekład Jadwigi Gamskiej-Łempickiej, niestety, nieosiągalny w wersji książkowej. Z angielskich przypadł mi do gustu przekład Davida Luke'a, profesora z Oksfordu. Jest rytm, jest rym, jest wierność oryginałowi.
Kiedyś, że 20 lat temu, sam bawiłem się w przekład, wyszedł chyba Król dziadów, albo Król gniotów, a nie Król olch :)
OdpowiedzUsuńJa do oryginału potrzebuję transliteracji, cała moja znajomość niemieckiego opiera się tak naprawdę na gockim i staroangielskim
OdpowiedzUsuńJaki głupi jestem: nie chodzi o transfeteracje, tylko o tekst interlinearny
OdpowiedzUsuń