Tak mnie jakoś naszły, bo przypomniałem sobie czasy, kiedy uczyłem w szkole nazaretanek. Mój ówczesny lekarz, kiedy mu opowiadałem o panującej tam atmosferze, twierdził, że niektóre siostry, między innymi dyrektorka (której śmierdziało z ust), są pasywnie agresywne. Być może tak, nie rozumiem tego do końca, tego terminu. Ale były dwie siostry, które były agresywne wprost, bardzo niesympatyczne i nieżyczliwe wobec wszystkich, oprócz kilku faworytek, czy może akolitek, które z nimi trzymały. Taka była siostra Józefina i siostra Inez (a co, niech ludzie wiedzą!). Naprawdę, wspominam je bardzo niedobrze i zastanawiam się, kto pozwala, aby takie osoby pracowały w szkole. Taka agresja jest trująca.
Nadal te siostry uczą? Miałem religię z jedną nazaretanką, ale to ona miała ciężko z nami, a nie my z nią. Dużo jej zawdzięczam. Co do toksycznych nauczycieli, oj znalazło by się trochę, niestety... (byłem w szkole publicznej)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy ciągle uczą, nie mam kontaktu z tą szkołą od chyba 10 lat albo i więcej.
UsuńTak jeszcze gwoli sprawiedliwości muszę dodać, że były wśród nauczycielek nazaretanek także osoby bardzo dobre, ciche, życzliwe w stosunku do innych, oddane swojej pracy, jak na przykład siostra Anna czy siostra Irmina, albo siostra Beata czy siostra Angela.
OdpowiedzUsuń