wtorek, 31 marca 2009

(Nie)dyskretny urok toalety

Wracając nocą z zajęć na Służewiu, zerknąłem w metrze na ekran z wiadomościami, umieszczony w wagonie. Prognoza pogody niestety, robi się ciepło. Kursy walut utwierdziłem się w przekonaniu, że do Anglii jechać nie należy.

A potem pojawiła się taka oto wiadomość: Pewien znany amerykański aktor od jakiegoś czasu musi płacić swej żonie pięć dolarów za każdym razem, kiedy nie opuści deski klozetowej.

„Mój Boże”, pomyślałem, „Jakiż to musi być fascynujący temat konwersacji na spotkaniach towarzyskich! I jakiż ja jestem zacofany! Agatha Christie wspominała, że uczono ją, iż nie wypada, aby goście zobaczyli gospodarza wychodzącego z toalety trzeba było czekać, aż z hallu przejdą do salonu. A teraz...”

Ale może żona aktora uzbierane pieniądze przeznacza na jakiś szczytny cel charytatywny? Kto wie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz