poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Czymżeś ty, ludu, poił swego Pana?

Wszyscy Ewangeliści podają, że na krzyżu Jezusowi podano do picia – no właśnie, co? W przekładach czytamy o occie, ale jaki to był ocet? Taki, jak używany do robienia korniszonów?

W greckim tekście Ewangelii Jezusa na krzyżu pojono to oksos. Etymologicznie, oznacza to napój o ostrym, cierpkim smaku. Pierwsze znaczenie, jakie podają słowniki, to podłej jakości, tanie wino, vin ordinaire, jak czytamy w nieocenionym słowniku Liddella i Scotta. Pojawia się to znaczenie u autorów klasycznych. Z niego rozwinęło się kolejne: ocet (vinegar) robiony z takiego wina. Czyli raczej ocet winny... Jedyny przykład zastosowania tego płynu w celu zadania komuś cierpienia znajduje się w „Żabach” Arystofanesa, gdzie oksos ma być komuś wlany w nozdrza. Podejrzewam jednak – wolę nie próbować – że jakikolwiek płyn, wlany w większej ilości do nosa, przyjemnych doznań raczej nie wywołuje.

Jan podkreśla, że ocet podano Jezusowi „aby się wypełniło Pismo” – stąd Jezusowe „Pragnę”, które ma doprowadzić do spełnienia się Pisma co do joty. Jest to nawiązanie do Psalmu 22:15, w którym autor skarży się na okrutne pragnienie, i, jeszcze wyraźniej, do Psalmu 69:21, gdzie psalmista skarży się na wrogów, iż poili go – i tu mamy znowu, w Septuagincie, oksos, a w tekście hebrajskim – homec. To hebrajskie słowo ma ten sam rdzeń, co czasowniki i rzeczowniki związane z zakwasem, używanym do robienia chleba. Tak, z tym (za)kwasem, który bezwzględnie należało usunąć z każdego domu przed świętem Paschy, i następującym po nim tygodniu Przaśników.

W Księdze Liczb pojawia się oksos (sprawdzałem tylko w Septuagincie tym razem) jako napój robiony z wina lub sycery, zakazany nazirejczykom (Lb 6:3). Jest to zatem coś w rodzaju kwaskowego lub nieco gorzkiego napoju, dobrze gaszącego pragnienie, a nie mającego nic wspólnego z octem, jakiego współczesne gospodynie używają do pikli, korniszonów etc. Myślę, że można to porównać z naszym kwasem chlebowym czy podpiwkiem, ewentualnie z legendarnym kompotem, o którym opowiadają kolejne roczniki braci na Służewie.

To, co żołnierze podali Jezusowi, to właśnie taki napój. Rzymianie nazywali to posca, mieszaniną kwaśnego (niedojrzałego) wina i wody, która świetnie gasiła pragnienie, i była normalnym napitkiem żołnierzy. Był to więc raczej gest litości wobec Skazańca, kiedy podano Mu nasączoną tym napojem gąbkę.

Co jednak zrobić z Psalmem 69, w którym to wrogowie gnębią psalmistę owym napojem? Chodzi tu raczej o wzgardę: pogrążony w smutku psalmista dostaje tani napój, może i dobrze gaszący pragnienie, ale jednak nie dający pocieszenia takiego, jakie dałoby wino, które jak czytamy w Psałterzu rozwesela serce człowieka. W nawiązaniu do tego psalmu, „ocet” podany Jezusowi może w zamyśle Ewangelistów podkreślać kontrast: oto prawdziwy Król żydowski dostaje zupełnie niekrólewski napój. Wciąż jednak nie jest to płyn, mający powiększyć fizyczne cierpienie Umierającego, jakim byłby znany nam ocet spirytusowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz