Lubię określenie ‘Wigilia wielkanocna’. Tak, ‘wielkanocna’, a nie ‘paschalna’. Może ze względu na upodobanie do pływania pod prąd?
Owszem, ‘Pascha’, ‘paschalny’ to też piękne słowa, niosące w sobie wiele treści, i czasami są jak najbardziej na miejscu. Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha – jak to inaczej oddać? Jako ‘wielkanocna ofiara’? Nie całkiem, bo tu jednak chodzi o Paschę w rozumieniu żydowskim, jak to wyjaśniał Benedykt XVI w swojej homilii.
Po łacinie mamy tempus paschale, po polsku – okres wielkanocny. Po łacinie mamy kolejne Dominicae Paschae, po polsku – Niedziele wielkanocne. Ale o Wigilii wszyscy mówią – paschalna. Brzmi to trochę snobistycznie, kojarzy mi się z hiperpoprawnością w akcentowaniu niektórych wyrazów – żeby brzmiało bardziej uczenie albo cudzoziemsko.
Owszem, ‘Pascha’, ‘paschalny’ to też piękne słowa, niosące w sobie wiele treści, i czasami są jak najbardziej na miejscu. Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha – jak to inaczej oddać? Jako ‘wielkanocna ofiara’? Nie całkiem, bo tu jednak chodzi o Paschę w rozumieniu żydowskim, jak to wyjaśniał Benedykt XVI w swojej homilii.
Po łacinie mamy tempus paschale, po polsku – okres wielkanocny. Po łacinie mamy kolejne Dominicae Paschae, po polsku – Niedziele wielkanocne. Ale o Wigilii wszyscy mówią – paschalna. Brzmi to trochę snobistycznie, kojarzy mi się z hiperpoprawnością w akcentowaniu niektórych wyrazów – żeby brzmiało bardziej uczenie albo cudzoziemsko.
A przecież ‘wielkanocna’ brzmi tak pięknie, tak świeżo, i tak właściwie – pokazuje, który moment tych świąt jest najważniejszy. Noc. Nie taka, jak inne noce. Wielka Noc. Jedyna w swoim rodzaju, kiedy sprawy ziemskie wiążą się – na stałe – ze sprawami niebiańskimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz