wtorek, 21 lipca 2009

Lipiec wielkanocny

Lipiec jest miesiącem wielkanocnym. W  jego pierwszych dniach pojawia się Tomasz Apostoł, który dla nas wszystkich sprawdził, że Chrystus Pan naprawdę zmartwychwstał, i przynosi alleluja w antyfonach brewiarzowych. 22 lipca wspominamy Marię Magdalenę, słusznie zwaną na Wschodzie isapostolos, równą apostołom, a na Zachodzie, przez Tomasza z Akwinu – apostola apostolorum, apostołką apostołów.

Przez długie wieki utożsamiano Marię Magdalenę z grzesznicą, która w domu faryzeusza Szymona płakała u stóp Pana i uzyskała odpuszczenie grzechów, bo „bardzo ukochała” (Łk 7:47). Tę Ewangelię czytano kiedyś 22 lipca. Także dawne hymny wyraźnie łączą te dwie postaci: w Durham Hymnal (10. wiek) mamy anonimowy hymn, wysławiający grzesznicę Marię, którą Chrystus uczynił swą oblubienicą. Wypędził z niej siedem demonów, a wtedy napełnił ją Duch siedmiorakiej łaski i zamieszkała w niej cała Trójca. Maria stała pod krzyżem, widziała pogrzeb Pana, a rankiem dnia trzeciego zasłużyła, jako pierwsza, na oglądanie Zmartwychwstałego. A zatem, Mario, ukochana przez Syna Bożego, wyjednaj dla nas, nędznych, to, co wyjednałaś swoimi łzami dla siebie, tak brzmi przedostatnia strofka tego hymnu. W 13. wieku, w Paryżu, Filip Kanclerz ułożył hymny na poszczególne godziny kanoniczne wspomnienia Marii Magdaleny, w których, między innymi, wzywał do śpiewu słowiki i synogarlice. On także przedstawia świętą najpierw jako grzesznicę, opisywaną przez Łukasza Ewangelistę, a potem jako tę, która przy grobie spotkała Pana i wzięła Go za ogrodnika.

Łączono także Marię Magdalenę z Marią, siostrą Marty i Łazarza – tym samym przyznając jej także przedśmiertne namaszczenie Pana, które On sam tak bardzo pochwalił. Niektórzy też uważali, że Magdaleną była i kobieta, złapana na cudzołóstwie, przy której Chrystus pisał palcem na ziemi. (Zastanawiające, że tak silnie łączono z nią rozwiązłość. Dlaczego?)

Dziś bibliści rozdzielają wszystkie te postaci. O Marii Magdalenie możemy powiedzieć, że Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów (co bynajmniej nie oznacza, że grzeszyła przeciw szóstemu przykazaniu) – wspominają o tym Marek (16:9) i Łukasz (8:2); że towarzyszyła Jezusowi już w Galilei,  wraz z innymi kobietami (Mk 15:40sq; Łk 8:2sq; nic zresztą dziwnego, bo jej przydomek – Magdalena – wyraźnie wskazuje na jej pochodzenie z miasta, położonego nad Jeziorem Galilejskim); że stała pod krzyżem Jezusa, wraz z Jego dziewiczą Matką (J 19:25; Mt 27:56); że przyglądała się złożeniu ciała Pana do grobu (Mk 15:47; Mt 27:61); wreszcie, i to jest jej najważniejszy powód do chluby, dzięki któremu zasłużyła na zaszczytny tytuł „równej apostołom” – była wśród kobiet, które rankiem, po szabacie, szły namaścić ciało Pana, jak o tym świadczą wszyscy Ewangeliści (Mk 16:1; Mt 28:1; Łk 24:10; J 20:1). Marek wspomina, że jej właśnie, jako pierwszej, ukazał się Jezus w dniu swego zmartwychwstania, wczesnym rankiem – i ten właśnie werset (Mk 16:9) pojawia się jako antyfona w jutrzni w sobotę wielkanocną – i 22 lipca. Jan opisuje to spotkanie, pytanie Jezusa: Kobieto, czemu płaczesz*), kogo szukasz? – i smutną odpowiedź Marii Magdaleny, że zabrano z grobu jej Pana – i wreszcie rozpoznanie, kiedy Pan zwrócił się do niej po imieniu. Ciekawe jest zakończenie tego opowiadania (J 20:18): Maria Magdalena oznajmia uczniom: Widziałam Pana, po grecku: heoraka ton kurion. Ale to coś więcej niż tylko „widziałam”; heoraka to perfectum, a więc oznacza nie przeszłość, ale teraźniejszość, skutek czynności wciąż trwający. Maria mówi niejako: Widziałam i wciąż widzę. Tylko w scenach po Zmartwychwstaniu pojawiają się te formuły, z perfectum właśnie, tak mówią uczniowie do Tomasza; tak też pisze św. Jan na początku swego Pierwszego Listu. Otóż perfectum greckie może też wyrażać intensyfikację czynności; można zrozumieć owo wyznanie Marii Magdaleny: Widziałam Go, i tak wielkie wrażenie to na mnie wywarło, że wciąż Go mam przed oczyma; widziałam Go, ale inaczej niż zwykle, to było jakieś niesamowite, bardzo szczególne widzenie. Bibliści uważają, że ten zwrot – heoraka ton kurion – był formułą używaną przez świadków naocznych Zmartwychwstałego, paschalnym wyznaniem, przekazywanym właśnie jako osobiste świadectwo (por. 1 J 1:1sqq), na którym opiera się i nasza wiara.

Gloria et honor Deo,
Qui paschalis hostia,
Agnus mente, pugna leo,
Victor die tertia
Resurrexit cum tropaeo

Mortis ferens spolia

(Filip Kanclerz; nie mam siły, aby to porządnie przetłumaczyć... więc będzie tylko tak: Chwała i cześć Bogu, który jest wielkanocną ofiarą, Barankiem w duszy, lwem w bitwie, jako zwycięzca powstał dnia trzeciego z oznakami zwycięstwa, niosąc łupy zdobyte na Śmierci)
______________________________
*) Czemu płaczesz – ti klaieis – prastare pytanie w literaturze greckiej, bo dokładnie tak zwraca się do Achillesa Tetyda w Iliadzie (I:361).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz