piątek, 3 lipca 2009

Uśmiech Safony

Wzmianki o Safonie (po grecku: Sappho) z reguły wywołują znaczące uśmieszki u słuchaczy, niezależnie od tego, czy to młodzież szkolna, czy studenci. Jeśli jeszcze dodać, że pisała swe wiersze w dialekcie eolskim, a dokładniej – lesbijskim (od nazwy wyspy – Lesbos – na której mieszkała) – do uśmieszków dochodzą też znaczące spojrzenia.

(A dialekty eolskie są bardzo ciekawe, dwa fascynujące zjawiska w nich występują: psyloza i barytoneza. Nie będę pisał, co to, bo znowu będzie nudno, a ostatnio coraz częściej przynudzam. Widać wyczerpałem wszystkie interesujące tematy.)

Biedna Safona, nie zasługuje na głupie uśmieszki i spojrzenia. Chociażby dlatego, że wynikają one z plotek i niepełnej wiedzy na temat jej życia. (Nawiasem mówiąc, czemu Platon takich reakcji nie wywołuje? Głosił poglądy na temat przyjaźni bardzo zbliżone do tych, jakie miała Safona.) A poetka to naprawdę wielka, wystarczy przeczytać jej słynną pieśń patograficzną, którą na łacinę tłumaczył (czy raczej parafrazował) Katullus.

Jakże się zdziwią niektórzy, gdy usłyszą, że Safona całkiem dobrze się czuje w liturgii godzin: uśmiecha się czarująco z niektórych kart brewiarza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz