czwartek, 30 lipca 2009

OP vs SI

Podobno dominikanie nie lubią jezuitów, a jezuici – dominikanów. (Swoją drogą, niektórzy księża diecezjalni na pewno nie lubią dominikanów, po przykrych doświadczeniach próby współpracy.) Jezuici bywają kapelanami karmelitanek, w Warszawie mają niemal całodzienną spowiedź na Starym Mieście, prowadzą bardzo dobre wydawnictwo. Emilia, moja przyjaciółka, jeździ co roku na ignacjańskie rekolekcje. Mimo to, nie zdołałem się do nich przekonać.

Mogę się pocieszać, że s. Hieronima z Lasek też jezuitów nie lubi, i głośno się do tego przyznaje. Ja próbowałem z jezuitami kilka razy, i czasami wydawało się nawet, że będzie dobrze. Za każdym razem jednak kończyło się źle. Nie będę wnikał w szczegóły, rzecz dotyczy przede wszystkim spowiedzi i duchowego kierownictwa, więc pozostać musi tajemnicą. Po ostatniej „przygodzie”, kiedy jezuicki spowiednik po prostu zniknął (przestraszył się?) w momencie naprawdę dla mnie trudnym, fizycznie i psychicznie, postanowiłem: koniec z SI! Widać nie tędy dla mnie droga.

Ale żeby nie było tak ponuro i przygnębiająco, i posępnie: Kiedyś słyszałem dowcip o jezuitach i dominikanach: Który z zakonów jest lepszy? Oba powstały w czasach trudnych dla Kościoła, oba miały zajmować się walką z herezją: dominikanie – z albigensami, jezuici – z protestantami. I tu się okazuje, że dominikanie są lepsi. Dlaczego? A widział ktoś ostatnio jakiegoś albigensa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz