piątek, 10 lipca 2009

Moje małe greckie wakacje (rozdział I)

Mimo że nie ma już żadnych zajęć na uniwersytecie i w szkole, od greki wakacji sobie nie robię. Regularnie czytam Homera, mam też nadzieję skończyć wreszcie tłumaczenie Kabasilasa. Czasami ktoś zada jakieś pytanie, dotyczące greckich słów, i, oczywiście, wciąż jest przy mnie grecki Nowy Testament.

Na jednych z ostatnich zajęć na uniwersytecie czytaliśmy trzynasty rozdział Pierwszego Listu do Koryntian. Tekst znany, można nawet rzec, że oklepany, a jednocześnie niesamowicie trudny do przetłumaczenia. Pisałem już kiedyś o błędnym przekładzie jego pierwszej części, składającej się z ciągu zdań warunkowych; teraz spróbuję napisać o części drugiej, w której Paweł podaje przymioty miłości. Najlepszy jest tu przekład opisowy, jak się o tym przekonaliśmy, tłumacząc ten fragment na zajęciach.

W przekładzie Biblii Tysiąclecia czytamy, że miłość jest cierpliwa. W „Słowniku języka polskiego” znaleźć można taką definicję: cierpliwy – znoszący ze spokojem przeciwności, przykrości, cierpienia; umiejący czekać; wytrwały, opanowany. Z podanych tu znaczeń ostatnie pasuje najlepiej do greckiego makrothumeo: długo powstrzymywać gniew, długo nie wybuchać gniewem. Na określenie znoszenia przeciwności greka ma inne słowa; czekanie, zakładające pewną stałość, też inaczej się wyraża. Tu chodzi o kogoś, kto łatwo nie wybucha gniewem, potrafi się opanować. (Ja nie potrafię. Wywalam się już na początku hymnu o miłości.) W hebrajskim jest to ponoć określane jakimś zwrotem, w którym pojawiają się nozdrza – czyli ktoś, kto nie będzie łatwo dyszał gniewem?

Dalej mamy: miłość jest łaskawa. Ale nie chodzi tu o kogoś, kto łaskawie, wielkopańsko na coś zezwala. Khresteuomai – takie słowo się tu pojawia – jest pokrewne przymiotnikowi khrestos (o którym też już pisałem; zaczynam chyba uprawiać autoreklamę...), który znaczy: miły, przyjemny, wygodny, dobry, życzliwy, silny, mężny – właściwie wszystkie dobre cechy można by nim określić. Angielskie słowniki tłumaczą khresteuomai jako to be kind or merciful. Może więc lepiej przetłumaczyć: miłość jest życzliwa, przyjazna, wybaczająca, miłosierna? Łaskawy po polsku ma często dosyć ironiczne  znaczenie, jak o tym wspomniałem powyżej, na przykład: „Łaskawie pozwolił mi skorzystać z telefonu, łaskawie zgodziła się mnie przyjąć”. Życzliwy raczej takich skojarzeń nie niesie, i w moim odczuciu lepiej tu pasuje. (Chociaż fonetycznie tego słowa nie lubię, ale to inna sprawa.)

Miłość nie zazdrości. Tu chyba najwięcej nieporozumień się pojawia. Przecież w Starym Testamencie Pan Zastępów jest zazdrosny o swój lud! A tu Apostoł mówi, że miłość nie zazdrości. Ale tu nie chodzi o zazdrość o ukochaną osobę, ale raczej o zawiść, zazdrość wobec kogoś, komu np. lepiej się powodzi niż nam – takie ma znaczenie greckie dzeloo. Miłość nie zna niezdrowej rywalizacji, patrzenia zawistnym okiem na cudze szczęście.

Miłość nie szuka poklasku. Czyli: nie pyszni się, nie jest samochwalna. Można powiedzieć, że miłość jest skromna, nie rozpowiada o sobie, jaka to jest wspaniała, cudowna i najlepsza. Nie jest zarozumiała, zapatrzona w siebie.

Dalej, miłość nie unosi się pychą. Dosłownie: nie nadyma się. Czasownik phusioo pochodzi od rzeczownika phusa, który oznacza miech kowalski, a w dalszym znaczeniu - wytwarzany przez ów miech podmuch. Bardziej współcześnie, chociaż może nieco kolokwialnie, można powiedzieć, że miłość nie jest nadęta. Raczej nie mówimy na co dzień, że ktoś unosi się pychą – ale możemy powiedzieć, że jest nadęty – pyszny, patrzący na innych z góry. Jest taka bajka Fedrusa – o żabie, która chciała dorównać wielkością bykowi, więc nadymała się i nadymała – aż wreszcie pękła. W bajce pojawia się wprawdzie żaba, ale warto wiedzieć, że ropucha (która przecież także może się nadymać) to po łacinie bufo – a my po polsku możemy powiedzieć, że ktoś jest bufonem – zarozumialcem, pyszałkiem, jest nadęty.

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz