Między wizytą u lekarza, czytaniem Homera i spacerem z Nessą rozmyślałem o przyjaźni, nawracaniu, politycznej poprawności i dzieleniu ludzi na katolików i całą resztę. I pomyślałem o ks. Twardowskim. Wiele razy się u niego spowiadałem, wiele razy słuchałem jego kazań, wiele razy widziałem go przy ołtarzu Pańskim. Jest dla mnie autorytetem. Widziałem w nim człowieka żyjącego na serio Ewangelią, przeźroczystego, przez którego widać było Boga. (Modlił się o to w jednym ze swych wierszy.)
I poszukałem jego dwóch wierszy, które zamieszczam poniżej.
I poszukałem jego dwóch wierszy, które zamieszczam poniżej.
============================================
wyjaśnienie
Nie przyszedłem pana nawracać
zresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazania
jestem od dawna obdarty z błyszczenia
jak bohater w zwolnionym tempie
nie będę panu wiercić dziury w brzuchu
pytając co pan sądzi o Mertonie
nie będę podskakiwał w dyskusji jak indor
z czerwoną kapką na nosie
nie wypięknieję jak kaczor w październiku
nie podyktuję łez, które się do wszystkiego przyznają
nie zacznę panu wlewać do ucha świętej teologii łyżeczką
po prostu usiądę przy panu
i zwierzę swój sekret
że ja, ksiądz
wierzę Panu Bogu jak dziecko
=======================================
Nie przyszedłem pana nawracać
zresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazania
jestem od dawna obdarty z błyszczenia
jak bohater w zwolnionym tempie
nie będę panu wiercić dziury w brzuchu
pytając co pan sądzi o Mertonie
nie będę podskakiwał w dyskusji jak indor
z czerwoną kapką na nosie
nie wypięknieję jak kaczor w październiku
nie podyktuję łez, które się do wszystkiego przyznają
nie zacznę panu wlewać do ucha świętej teologii łyżeczką
po prostu usiądę przy panu
i zwierzę swój sekret
że ja, ksiądz
wierzę Panu Bogu jak dziecko
=======================================
nie sądź
Mój ty w gorącej święconej wodzie kąpany
proszę cię nade wszystko
nie sądź przedwcześnie nikogo
ani
ascety który prowadzi do nieba sam siebie na smyczy
ani
skrupulata który stale przepisuje swoje sumienie
tam i z powrotem z czystego na brudno
ani
szlachetnych a nadmuchanych
ani
ostrzących sztylet litości
ani
żmijki serca
ani
deklamujących: polna myszka siedzi sobie
konfesjonał ząbkiem skrobie –
ani
stukających do nieba w kaloszach
ani
pesymizmu tak głębokiego że każe szukać
ani
tych dla których śmierć jest tylko ostatnią
urzędową formalnością
ani
tych po których zostają tylko portrety
jak dostojne małpy
Przeczytałem te wiersze i pomyślałem: Niedobrze, ks. Twardowski był widać prekursorem politycznej poprawności i zblazowanego katolicyzmu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz