Zmiana
akcentu w greckim wyrazie może zmienić jego znaczenie. Na szczęście
w greckich tekstach, z których korzystamy (czyli we współczesnych
wydaniach antycznych autorów), akcenty są zaznaczane. Oprócz tego uczymy się ich na
pamięć, a przynajmniej staramy się, na zasadzie osłuchiwania się z nimi.
W liceum mieliśmy ćwiczenia: dostawało się grecki tekst bez
akcentów, i trzeba było akcenty wstawiać.
Z
łaciną jest gorzej, tu akcentów się nie zaznacza, trzeba się z
nimi osłuchać. Czasami, w przypadku wątpliwości, zaglądam do
słownika, żeby sprawdzić, czy np. „o” jest w danej sylabie
krótkie czy długie – a od tego zależy akcent. Pamięć zawodna jest.
Na
filologii klasycznej UW w swoim czasie istniała nieformalna grupa, czy może raczej klika –
a właściwie, jeśli się nie mylę, wciąż istnieje, tyle że już
poza strukturami UW – której członkowie z lubością drwili ze wszystkich
spoza grupy. Między innymi dotyczyło to akcentowania. I tak, na
przykład, nieustannie można było słyszeć komentarze –
rozpowszechniane poza grupą – na temat pani M. (w swoim czasie
dyrektorki instytutu), której zdarzyło się kiedyś powiedzieć
publicznie ocúlus zamiast óculus.
Powtarzam: zdarzyło się kiedyś, nie: zdarzało się często czy
ciągle. W oczach członków grupy to jedno przejęzyczenie podawało
w wątpliwość całą wiedzę i karierę naukową pani M.
Tymczasem
sam słyszałem, jak jeden z członków owego nieformalnego
stowarzyszenia drwiących, również publicznie powiedział nólite
zamiast nolíte, i nie wywołało
to żadnej reakcji. Inna z kolei osoba z owej grupy powiedziała
kiedyś do studenta perlucídus
zamiast perlúcidus. Wprawdzie nie była to publiczna pomyłka, oprócz owej osoby i studenta jeszcze tylko ja byłem obecny, więc może się nie liczy.
Nowicjusze, których uczę, w niepojęty dla mnie sposób na ogół prawidłowo akcentują, niemal na wyczucie. Na, powiedzmy, 10 zdań zdarza się, że tylko 2 razy muszę coś poprawić, albo sięgnąć po słownik, żeby się upewnić, czy akcent był poprawny, bo sam nie byłem pewny.