poniedziałek, 12 maja 2014

Przesunięcie w czasie

Wczoraj trafiłem na mszę, na której nie zaśpiewano ani jednej pieśni wielkanocnej – w 4. niedzielę wielkanocną! Na wejście: Pasterzem moim jest Pan. Na przygotowanie darów: Jeden chleb. Na Komunię: Dzięki, o Panie. Na zakończenie: Pobłogosław, Jezu drogi. Zestaw w sam raz na niedziele zwykłe. Jedyne 'alleluja' było przed Ewangelią.

Rozumiem, że dwie pierwsze pieśni wybrano ze względu na Ewangelię tej niedzieli, mówiącą o pasterzu, owcach i owczarni: w końcu ta niedziela zwana jest niedzielą Dobrego Pasterza. Ale czy to naprawdę dobry wybór, w czasie wielkanocnym, w samym jego środku? Zupełny brak wyczucia liturgicznego, rozumienia liturgii.

A na ulicy jakaś babeczka rozmawiała przez komórkę i mówiła: Właśnie wyszedłam z kościoła. Urocze.

Wieczorem rzuciłem okiem na Poszukiwaczy zaginionej arki, w telewizji. Ciekaw byłem własnej reakcji na ten film po 30 latach: wtedy, w czasach szkolnych, wydawał się na swój sposób fascynujący, ot, fajny film przygodowy. Teraz dziwię się samemu sobie: przecież ten film jest beznadziejnie głupi! I nie chodzi tylko o bzdury dotyczące Biblii, jakie w nim zaprezentowano (potłuczone tablice Dekalogu w Arce? a co z drugimi, które Mojżesz sam musiał napisać na Horebie? błyskawice strzelające z Arki?), ale o same nawet pomysły i sceny. Indiana Jones ucieka przed tłumem Indian, strzelających z łuków i dmuchawek, i ani jedna strzał(k)a go nie trafia? Poufna rozmowa z przedstawicielami władz USA odbywa się w wielkiej sali wykładowej; na tablicy wypisane są jakieś matematyczne wzory, a na biurku nagle znajduje się się księga z ilustracjami Arki Przymierza: idiotyczna scena, przecież mogło się to spotkanie odbyć w sali, w której Jones miał wykład! Na tym skończyłem oglądanie i poszedłem spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz