Silmarillion czy Władca Pierścieni przypominają Księgę Hioba. Niby wszystko kończy się dobrze, ale za jaką cenę? Hiob miał nowe dzieci, ale czy zapomniał o tych, które umarły? Czy zapomniał o swoim cierpieniu? Czy elfy mogą zapomnieć o swoich cierpieniach w Beleriandzie, o straconych Silmarilach? Czy pokonanie Saurona sprawia, że znika smutek odejścia elfów?
Wszystkie opowieści zaczynają się dobrze i radośnie, potem przychodzi ciemność, cierpienie i śmierć, potem mamy eukatastrophe (zauważcie, jak ona jest niezwykła u Hioba!), ale jest w niej posmak smutku, ślady cierpienia. Działanie pamięci? Nie można wrócić do pierwotnego stanu, ciemność i cierpienie już go skaziły, nie da się go odzyskać. Arda została skażona... Pokonanie Morgotha, pokonanie Saurona nie są w stanie tego odwrócić. Pozostaje nadzieja na odrodzenie, ale czy w nim będzie odzyskane wszystko to, co stracone? Czy w trawie odrodzonego świata znajdziemy stare gullnar töflur (cf. Völuspá 61)?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz