niedziela, 24 maja 2015

Patrząc na kwiaty w kościele

Dziwię się, że są już mieczyki. Tak wcześnie? W maju? Mieczyki, za mojej młodości, pojawiały się w lipcu, na początku sierpnia. Straszne przyśpieszenie.

Babeczka w ławce obok przez całą mszę rozglądała się, uśmiechała, machała do kogoś. Jak tu się skupić? Czy do niej w ogóle dotarły teksty Pisma i liturgii? Czy po prostu przyszła jak na jakieś spotkanie towarzyskie?

Czy wypada, aby ksiądz, odprawiając mszę, błyszczał od ołtarza szerokim uśmiechem? Może to radość duchowa... Ale jakoś nie pasuje duchowi liturgicznej modlitwy. Bardziej mi wyglądała na uśmiechanie się do ludzi w kościele, albo do własnych myśli. W liturgii przecież nawet radość jest stonowana, wyrażona słowami i melodią: logike latreia, sophronismos. Przy takim uśmiechu mam wrażenie, że za chwilę usłyszę: Hello, everybody, nice to meet you, yea, cool!

Za pieśń najwłaściwszą na wielką uroczystość Zesłania Ducha Świętego organistka uznała Boże, coś Polskę. Boże, coś organistkę stworzył, oświeć ją łaskawie...

1 komentarz:

  1. Co do uśmiechających się promiennie od ołtarza księży, pasuje do nich fragment (mam nadzieję, że tylko fragment!) wiersza Katullusa:

    Egnatius, quod candidos habet dentes,
    renidet usque quaque. si ad rei ventum est
    subsellium, cum orator excitat fletum,
    renidet ille; si ad pii rogum fili
    lugetur, orba cum flet unicum mater,
    renidet ille. quicquid est, ubicumquest,
    quodcumque agit, renidet: hunc habet morbum,
    neque elegantem, ut arbitror, neque urbanum.

    OdpowiedzUsuń