piątek, 1 maja 2015

Poczwórna bitwa

Zbliża się 4. maja, obejrzałem więc ponownie Mroczne widmo. I dopiero teraz dotarło do mnie bardzo wyraźnie, że pod koniec filmu walka toczy się na czterech frontach, na czterech poziomach. Qui-gon i Obi-wan walczą z Maulem. Padmé i jej grupa starają się dostać do sali tronowej i obezwładnić wicekróla. Gunganie walczą z armią droidów. Myśliwce atakują statek Federacji Handlowej, aby zniszczyć sterowanie droidami. I dopiero współdziałanie tych czterech grup przynosi zwycięstwo, a przynajmniej coś, co oni uważają za zwycięstwo, bo przecież to tylko początek gry, zaczętej przez Dartha Sidiousa...

We Władcy Pierścieni jest podobnie: z jednej strony, walka Froda przy Szczelinach Zagłady, z drugiej zaś wojska Zachodu walczące u bram Mordoru. Tyle tylko, że tutaj właściwe zwycięstwo jest na Górze Przeznaczenia, i jego skutkiem jest to, co się dzieje na polu bitwy. To jak zniszczenie statku, sterującego droidami, i zwycięstwo Gungan nad droidami.

Swoją drogą, ciekawe, na ile w Jedi można dostrzec praeparatio evangelica. Gdyby istnieli w naszej galaktyce, oczywiście.

2 komentarze:

  1. Myślę, że można. Jest u nich poszanowanie dla sił natury i działanie razem z nią. Jest w nich pogłębianie wiedzy o naturze i poszukiwanie tego co kieruje przyrodą i tworzy życie(Bóg). Do wielu słusznych wniosków już doszli "świetlistymi istotami jesteśmy, nie tą surową materią", ale jeszcze bardzo długa droga przed nimi. Oczywiście mówię tutaj o wizji idealistycznej Jedi, pozbawionych arogancji, zaślepienia i zasiedzenia na wygodnych pozycjach, którą widać najlepiej w Yodzie na wygnaniu na Dagobah.
    Ich przeciwieństwo czyli sithów można by za to(oczywiście czyniąc to bardzo luźno) porównać do czarowników posługujących się czarną magią, walczą z naturą, wydzierają jej moc i naginają do swojej wypaczonej woli, niszczą naturalny porządek.
    Jest też kwestia na ile takie spojrzenie było zamierzone u autora(autorów) Gwiezdnych Wojen, żeby móc stosować analogie np. do Tolkiena, a na ile to tylko nasze(moje) wizje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, mnie kiedyś jeden z moich uczniów próbował przekonać, że Lucas jest... satanistą, i że ponoć sam się do tego przyznał w jakimś wywiadzie - jeśli tak, to bardzo bym chciał to przeczytać.

      Zwykle przy Jedi mówi się o buddyzmie zen, ale sama idea Mocy jest właściwie jak Tao. Przy Jedi jeszcze ważna jest umiejętność poświęcania się za innych, to w "Wojnach klonów" jest czasami pokazywane. U Sithów z kolei napędem jest gniew, nienawiść, to jest antychrześcijańskie, chociaż kwestie gniewu, nienawiści i braku przebaczenia są starsze niż chrześcijaństwo - cała "Iliada" jest o tym, że anger leads to hate, hate leads to suffering.

      Usuń