W oficjum czytań 20. niedzieli zwykłej prorok Izajasz opowiada o swoim powołaniu: scena dobrze znana, z sześcioskrzydłymi serafinami i żarzącym się węglem, wziętym z ołtarza, którym oczyszczone zostały wargi Izajasza. Wszystko to dzieje się w świątyni jerozolimskiej, napełnionej, jak dymem, chwałą JHWH Zastępów. Czytamy (Iz 6:4), że zadrżały futryny świątyni od głosu (serafinów?).
Hellenistyczny poeta Kallimach (310-240 a.Ch.n.) w jednym ze swych wierszy opisuje święto ku czci Apollina: sam bóg przybywa do swojej świątyni, aczkolwiek pozostaje niewidzialny dla większości świętujących śmiertelników. Poeta pisze, że zadrżało święte laurowe drzewo, zatrzęsła się cała świątynia, skłoniła się palma, poświęcona Apollinowi, zaczęły śpiewać łabędzie... Same się otwórzcie, zasuwy, same się otwórzcie: bóg już nie jest daleko, woła Kallimach.
Nie znaczy to, oczywiście, że Kallimach ściągał od Izajasza, nie. Chodzi raczej o podobne doświadczenie sacrum, albo, jak kto woli, numen divinum. Niewidzialna obecność bóstwa niewidzialną jest dla ludzi, poza, rzecz jasna, wybranymi. Reszta stworzonego świata, tak ożywiona, jak i nieożywiona, odczuwa – wyczuwa obecność Kogoś większego.
W „Odysei” jest scena, w której Atena, niewidzialna, wchodzi do chaty Eumajosa, gdzie przebywają Odyseusz i Telemach. Telemach jej nie widział, pisze Homer, ani się domyślał: nie każdemu bogowie ukazują się widomie. Tylko Odys widział i psy, które nie szczekały, lecz skomląc ze strachu biegały po zagrodzie (przekład Jana Parandowskiego). Odysowi bogini pozwoliła się zobaczyć, niejako dała mu taką łaskę. Ale psy? One same wyczuły, że oprócz Odyseusza i jego syna jeszcze ktoś jest obecny w chacie, ktoś większy i groźniejszy, stąd ich bojaźń, którą nazwać tu można bożą.
Artur Grottger w „Lithuanii” umieścił obraz zatytułowany Duch. W chacie, tyłem do drzwi, stoi kobieta z dzieckiem na ręku. Za nią, w drzwiach – duch jej męża, na którego patrzy, siedzący obok kobiety, pies – czy właściwie podnoszący się z leżenia, jak wtedy, gdy ktoś puka do drzwi, pies. On, niewątpliwie, widzi swego pana, chociaż jest duchem, niewidzialnym dla śmiertelników. Przypomnieć się może oślica Balaama, która widziała Pańskiego anioła na drodze, chociaż nie widział go jej pan, będący, jakby nie było, prorokiem! Czyż to nie jest piękne? Niewidzialny świat, którego nie dostrzegamy, otępiali i zasypani własnymi myślami, oderwani od Rzeczywistości, wciąż dostrzegalny dla pogardzanych, przez wielu „światłych” filozofów i teologów, zwierząt. Widzą i słyszą więcej niż rozumny człowiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz