W dzieciństwie, na nabożeństwach majowych, łączyłem wezwania litanii loretańskiej z różnymi obrazami czy figurami Matki Boskiej, albo wyobrażałem sobie niektóre wezwania; tak np. śpiewając Przybytku chwalebny widziałem bazylikę, wypełnioną obłokami kadzidła, Wieża Dawidowa kojarzyła mi się z... ziguratem, a kolejne wezwania do Królowej różnych grup świętych łączyłem z drogimi kamieniami, umieszczonymi w koronie Najświętszej Dziewicy.
Jedno z wezwań litanii, Przyczyno naszej radości, kojarzyłem z obrazem, który znajduje się w głównym ołtarzu kościoła sióstr wizytek w Warszawie. Obraz przedstawia Nawiedzenie świętej Maryi: wita się Ona z Elżbietą, matką Jana Chrzciciela. Przyczyna radości: czytamy w Ewangelii, że kiedy Maryja pozdrowiła Elżbietę, podskoczyło z radości dziecko, czyli Jan Chrzciciel, w łonie Elżbiety (Łk 1:44). Poprzednik Zbawiciela rozradował się z Jego obecności, bo przecież Jezus, poczęty z Ducha Świętego, jest w żywocie błogosławionej Maryi. Ona, przynosząc Zbawiciela, staje się przyczyną radości, przez Nią ta radość jest udzielana światu. A sama Dziewica mówi przy Nawiedzeniu: Rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim (Łk 1:47). Imię 'Jezus' oznacza zbawienie, które pochodzi od JHWH, od Boga. Stąd w saksońskim poemacie o Ewangelii Chrystus nazywany jest Heliand, a w staroangielskim przekładzie Ewangelii Hælend, czyli zbawiający, ratujący*). Jeden z hymnów brewiarzowych nazywa Maryję Matką pełną świętej radości, mater plena sanctae laetitiae. Ona sama raduje się w swoim Synu, Zbawicielu, i innym tę radość przekazuje, jak właśnie w tajemnicy Nawiedzenia.
________________________
*) Łk 1:47 w staroangielskim przekładzie to: Min gast geblissude on Gode minum hælende.