poniedziałek, 7 grudnia 2015

Koniec cywilizacji

Czytam książkę o upadku cywilizacji w roku 1177 przed Chrystusem. Egipt, Babilon, Hetyci, Mitanni, Ugarit, Cypr, Kreta, mykeńska Grecja... I tajemnicze Ludy Morza, chociaż to nie tylko one odpowiadają za upadek ówczesnej cywilizacji Bliskiego Wschodu i Morza Śródziemnego. To także kwestia gospodarki, buntów, różnych klęsk. Bardzo ożywcze jest przeniesienie się w tak odległe czasy, o wiele bardziej pociągające niż klasyczna Grecja piątego wieku, o Rzymie nie wspominając. To jest dopiero czcigodna przeszłość...



Mam co do książki kilka zastrzeżeń. Po pierwsze, za dużo w niej powtórzeń. Autor co chwila przypomina o handlu między ówczesnymi państwami. Co jakiś czas także pisze, że z danym tematem spotkamy się w dalszej części książki: szkoda, że nie podaje przy tym odnośników, stron, nie każdy ma tak dobrą pamięć, aby powiązać ze sobą fragmenty odległe o kilkanaście stron. Po drugie, książka jest trochę plotkarska, tam, gdzie autor cytuje ówczesne dokumenty, prywatne listy, kupieckie spisy. To właściwie nie jest złe, można się dowiedzieć ciekawych rzeczy, np. że królowie Mari w 18. wieku przed Chrystusem pijali drinki z lodem, albo że nie do końca zidentyfikowana egipska królowa prosiła króla Hetytów, Suppiluliumę, o jednego z jego synów za męża. Czasami jednak jest to trochę denerwujące. Po trzecie, Cline czasami niejasno opisuje jakieś sytuacje, np. bitwę pod Kadesz: kto był na północy miasta, Hetyci czy Egipcjanie? Z opisu wynika, że jedni i drudzy, chociaż wcześniej autor pisał, że Hetyci. Po czwarte, ewidentne błędy. Eric Cline, jak czytamy na okładce, to professor of classics. Czemu więc pisze, że morze po grecku to thalassos, skoro każdy, kto chociażby zaczął się uczyć greki, wie, że to thalassa? Literówką bym tego nie nazwał. I skąd przy Bellerofoncie wziął się Proteus, morski bóg zmiennokształtny? Projtos, nie Proteus, chciał zabić Bellerofonta. Tu jednak może to być literówka, Projtos po angielsku zapisywany jest z łacińska Proetus. Jeszcze jedna rzecz jest nieco denerwująca: prawie trzy strony pochwalnych recenzji...

Niemniej jednak, książka warta przeczytania. Bez niej nie wiedziałbym, na przykład, że w Egipcie odnaleziono malowidła w stylu minojskim, zatem prawdopodobnie pracowali tam artyści z Krety. Dużo w tej książce rzeczy, o których nigdy mnie nie uczono, ani w szkole, ani na studiach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz