Dziś na mszy kapucyn (ale nie ten, co zwykle) powiedział: Niedługo będzie Wielki Post i będziemy odprawiać drogę krzyżową, która jest esencją życia chrześcijańskiego. Co za wyczucie życia liturgicznego! I wydawało mi się, że co innego jest esencją życia chrześcijańskiego. Można się właściwie o tym esencję spierać, ale droga krzyżowa raczej nie stoi wysoko w katalogu ewentualnych esencyj.
A może po prostu wszyscy kapucyni pi....lą?
Rozbawił mnie ten tekst. Wszystkie te adwenty, Boże Narodzenia, Paschy, czas zwykły to tylko wprowadzenie do drogi krzyżowej. Wielki Post jest dobry, bo to okazja do odprawiania drogi krzyżowej. W zasadzie lepiej by było, gdyby Jezus cudownie się pojawił, z pominięciem Wcielenie, żeby przejść drogę krzyżową. Maryja być może jest tylko po to, żeby była stacja 4 i 13. Nie wiem jak Pan to widzi, dla mnie to podejście silnie protestanckie. Krzyż jest w taki sposób postawiony w centrum, że cała reszta Objawienia jest tylko dekoracją.
OdpowiedzUsuńMój angielski przyjaciel, dr teologii, uważa, że dla katolików w Polsce i w Irlandii najważniejszy jest Wielki Piątek, a rok (liturgiczny) dzieli się na przygotowanie do Wielkiego Piątku i czas po Wielkim Piątku, który jest tak naprawdę przygotowaniem do kolejnego Wielkiego Piątku. (To przekonanie wynika z wieloletniego spowiadania Polaków i Irlandczyków.)
UsuńMnie się wydaje, że mimo wszystko pobożność polska nie jest aż tak pasyjna, ale nie jestem jakimś znawcą. Myślę, że Bozia, paciorek i szopka nie dadzą się tak łatwo zapędzić w kozi róg, zdetronizować z naszej katolickiej codzienności. Czy to nie jest mieszanka pobożności franciszkańsiej i emocjonalności słowiańskiej? Być może idzie to jakoś ocalić (z wyjątkiem Bozi), z drugiej strony można rozwalić prawdziwą duchowość przez ten duszoszczypatielny pobożny miodzik.
UsuńJeśli chodzi o samą drogę krzyżową, bardzo trudno znaleźć jakieś głębsze rozważania. Często to nie Chrystus jest w centrum, ale nasze doznania czy powinności uczuciowe. Takie religijne sianko. Pretekst do rozważań nad czymkolwiek, jak szopki ks. Jankowskiego.
Drogę krzyżową lubię tylko z rozważaniami biblijnymi, za to zupełnie nie trawię Gorzkich żali, będących w sprzeczności z Jezusowym wezwaniem "płaczcie nie nade Mną". Ja bym powiedział, że moja pobożność jest wczesnośredniowieczna, ewentualnie romańska.
Usuńw imieniu protestantów protestuję :) Wielki Piątek nie jest w centrum. I w porównaniu z katolickim jest niebywale wielkoniedzielny.
OdpowiedzUsuń