niedziela, 29 czerwca 2014

Słuchajcie uważnie, bo nie będą powtarzać

Telewizja Trwam. Transmisja z papieskiej mszy w uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła. Komentatorzy tłumaczą wszystko, także modlitwę eucharystyczną, na polski. Tłumaczą bezmyślnie, bez zrozumienia łacińskich słów, bez znajomości liturgii. Przykład: Hanc igitur komentator odczytał po polsku z Wielkanocy: Boże, przyjmij łaskawie tę Ofiarę (...) Składamy ją przede wszystkim za tych, których odrodziłeś z wody i Ducha Świętego. Ale może nie trzeba się dziwić, w końcu jeden z koncelebransów odmówił sobie przypisany fragment Kanonu po angielsku, chociaż msza była po łacinie.

A papież ma chyba nowy paliusz, taki sam, jak metropolici, tzn. z czarnymi krzyżykami i 'stojący', nie leżący na ramionach. Powrót do dawnych czasów.

sobota, 28 czerwca 2014

List do Efezjan 1:10

Myśląc o przebitym Sercu Jezusa, z którego wypłynęła krew i woda, przypomniałem sobie hymn z Wielkiego Tygodnia: płynie woda i krew, ziemia, morze, gwiazdy, świat tym strumieniem są obmyte (hymn z jutrzni).

Śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa obejmują nie tylko człowieka, ale cały wszechświat, tak ściśle z człowiekiem i jego grzechem połączony (cf. Rz 8:19-21). Hymn z nieszporów uroczystości Najświętszego Serca Chrystusa przedstawia nam jedną miłość Boga, która dokonuje i stworzenia wszechświata, i odkupienia grzeszników. Adam i Ewa popsuli świat przez swój grzech, Chrystus Pan, przez swą śmierć i zmartwychwstanie, ten  świat naprawia. Taki jest zamysł Boży, wyłożony nam przez św. Pawła w pierwszych wersach Listu do Efezjan, z wyraźnym stwierdzeniem, że w Chrystusie Bóg zjednoczy, zbierze razem, doprowadzi na nowo do pierwotnej, idealnej jedności, to, co w niebie, i to, co na ziemi, czyli cały kosmos (Ef 1:10). Odpowiednia to myśl także na dziś, na dzień św. Ireneusza, które w swych pismach wiele miejsca poświęcił tej idei.

Takie spojrzenie pozwala nam głębiej zrozumieć kult Najświętszego Serca Jezusa, nie sprowadzać go tylko do prywatnej, uczuciowej pobożności, ograniczonej do pierwszopiątkowej spowiedzi i Komunii. Ta wynagradzająca Komunia, czyli zjednoczenie z Jezusem, obejmuje cały świat, włącza go w eucharystyczną ofiarę, która prowadzi do odnowienia całego stworzenia w Chrystusie, poprzez Jego miłość, wyrażoną na krzyżu. Parafrazując dawną modlitwę Wigilii wielkanocnej: per ipsum redeunt omnia in integrum, a quo sumpsere principium: Dominum nostrum, Iesum Christum, crucifixum et resurrectum.

piątek, 27 czerwca 2014

Serce Jezusa, źródło Kościoła, zmiłuj się nad nami

Ze swego boku Chrystus stworzył Kościół. Z boku swego dał nam Chrystus wodę i krew, aby z nich odradzał się Kościół. (św. Jan Chryzostom)

Prefacja o Najświętszym Sercu Jezusowym mówi, że z przebitego boku wylał Pan krew i wodę, i stąd wysączyły się, wypłynęły (manarent; cf. manavit unda et sanguine w hymnie Vexilla Regis) sakramenty Kościoła. Dzięki pouczeniom św. Jana Chryzostoma wiemy, że chodzi o chrzest i Eucharystię, sakramenty, przez które Kościół rodzi i odradza się, otrzymuje od Pana życie i karmi się Jego świętą Krwią. Kościół jest wyrazem miłości Pana do ludzi, a jednocześnie wielkim darem, bo daje nam udział w oblubieńczej miłości, najgłębszej możliwej miłości wobec Pana, który jest jedynym i prawdziwym Oblubieńcem każdego człowieka.

Współgra z prefacją antyfona na wejście (Ps 33 [32]:11.19), o zamysłach Serca Pańskiego, które chce wybawić dusze ludzkie od śmierci – i to jest chrzest, który wybawia nas ze śmierci grzechu, daje nowe, Boże życie – i żywić je w czasie głodu – i to jest Eucharystia, pokarm na życie wieczne. Myśl o sakramentach, które mają swe źródło w przebitym Sercu Jezusa, pozwala nam patrzeć na uroczystość tegoż Serca w blasku paschalnym.


Serce to nam otworzone, o Jezu nasz, o Jezu, 
włócznią na krzyżu zranione, o Zbawicielu drogi. 
Chwała niech będzie, zawsze i wszędzie, Twemu Sercu, o mój Jezu!

wtorek, 24 czerwca 2014

Modlitwa Jana Chrzciciela

Staroangielskie poematy nie mają same w sobie tytułów, zapisanych w manuskryptach, w których się zachowały. Dopiero 19-wieczni filologowie zaczęli nadawać im tytuły, w zależności od treści. I tak, w tzw. Księdze z Exeter możemy znaleźć poemat tradycyjnie nazywany Zstąpieniem do piekieł. Istotnie, nawiązuje on do zstąpienia Chrystusa, po śmierci krzyżowej, do Otchłani, świata umarłych, ale większa część tego tekstu to słowa św. Jana Chrzciciela, Poprzednika Pańskiego, oczekującego, wraz z innymi sprawiedliwymi Starego Testamentu, przyjścia Chrystusa do umarłych. Słusznie zatem Mary R. Rambaran-Olm z uniwersytetu w Glasgow sugeruje, żeby nazywać ten poemat raczej Modlitwą Jana Chrzciciela. Święty zwraca się do Chrystusa, Króla chwały, wkraczającego do Otchłani, wspomina Wcielenie, przywołując przy tym anioła Gabriela i świętą Maryję, wspomina i chrzest Pana w Jordanie. Co ciekawe, św. Jan mówi do Chrystusa: „Dałeś mi miecz i kolczugę, i hełm, i wojenne odzienie” (þu me gesealdest sweord ond byrnan, helm ond heorosceorp, wers 72sq). Komentatorzy odsyłają tu do legend o Janie Chrzcicielu, znanych chociażby z syryjskich homilii (tu widać, jakie organiczne było niegdyś krążenie między wschodnim i zachodnim Kościołem!), w których archanioł Gabriel przynosi Janowi broń. Odnoszą to do uwag św. Pawła o duchowej broni i uważają, że chodzi tu o dary Ducha Świętego, którymi Jan został obdarzony jeszcze w łonie matki. Być może, nie znam dokładnie tych legend. Mam tu jednak jeszcze jedno skojarzenie, z proroctwami, które Kościół święty odnosi w swej liturgii właśnie do św. Jana: Pan uczynił me usta ostrym mieczem, ukrył mnie w cieniu swej ręki. Zrobił ze mnie strzałę zaostrzoną i ukrył mnie w swoim kołczanie (Iz 49:2). Sam Chrzciciel jest bronią Boga, jako prorok ma być ostry i zwycięski (cf. Jr 1:19). Te teksty Kościół od wieków czyta w Narodzenie św. Jana, może więc i one jakoś wpłynęły na staroangielski poemat, w którym zresztą jest kilka liturgicznych nawiązań.


Beati Ioannis Baptistae nos, Domine, praeclara comitetur oratio...

niedziela, 22 czerwca 2014

Przypowieść o roztropnych wdowach

W kościele parafialnym przez całą oktawę Bożego Ciała odbywają się procesje, w czasie nabożeństwa czerwcowego. Dziwne trochę, bo bez kadzidła i bez dzwonków, mimo że dwóch ministrantów idzie przed baldachimem. A wokół idą kobiety ze świecami. Kiedy byłem młody, świece wkładało się w długie uchwyty, z drewna czy jakiegoś tworzywa w miodowym kolorze, z podstawką, żeby wosk (czy raczej stearyna) nie lał się na ręce. Teraz do tych uchwytów dołożono na górze zielonkawe klosze-lampiony, żeby świece nie gasły na wietrze.

Patrzę, jak przed mszą (procesja jest po mszy) kobiety, starsze już panie, idą do kaplicy Matki Boskiej po świece, mają je przy sobie przez całą mszę, żeby były gotowe na wystawienie Najświętszego Sakramentu. Z tych, które nosiły świece 20 lat temu, rozpoznaję już tylko jedną kobietę; wiem, że kilka umarło, inne może się wyprowadziły gdzieś do dzieci. Roztropne wdowy, jak panny z przypowieści, które z płonącymi lampionami towarzyszą Jezusowi-Oblubieńcowi Kościoła, obecnemu w sakramencie miłości. Nie muszą się martwić o oliwę w lampach, w tym względzie świece są poręczniejsze.

Czy będzie nam dane powitać Go z płonącą lampą, kiedy po nas przyjdzie w dniu naszej śmierci, w godzinę naszej śmierci? Niech poda nam wtedy płonącą lampę swej modlitwy Panna wierna i roztropna, Jego Matka. W godzinę naszej śmierci.

Ale numer, czyli o biskupim życiu liturgią

Według biskupa Józefa Zawitkowskiego (Nasz Dziennik, 21-22. czerwca 2014) dziś, czyli 22. czerwca, wspominamy św. Marię Magdalenę. Miesiąc za wcześnie, bo św. Maria Magdalena ma swe wspomnienie od wieków 22. lipca. Wydaje mi się, że to oczywiste dla każdego, kto odmawia brewiarz i codziennie odprawia mszę świętą, zwłaszcza że Maria Magdalena jest szczególną świętą, wyróżniającą się pośród innych jako równa Apostołom zwiastunka wielkanocnej tajemnicy. Żyć rokiem liturgicznym, postrzegać daty poprzez wspomnienia świętych. Kiedyś przecież mówiono, że coś będzie po św. Janie, czyli po 24. czerwca, albo że spotkanie miało miejsce w dzień św. Agaty, czyli 5. lutego.

Ciekawy jest też fragment rozważania biskupa Zawitkowskiego o tejże świętej, przytoczę go tutaj; chyba działał tam chochlik drukarski albo jest po prostu literówka:

„A w ogrodzie grób pusty,
strażników nie ma.
W mgłach chodzi jeszcze
ogrodnik. Jego więc zapytała:
Może to ty Go wziąłeś,
powiedz, gdzie Go położyłeś?
Ja Go wezmę. A On na to:
Mario! Rabbuni!
Nauczycielu Kochany!
Nie dotykaj mnie!”

Przepisałem dokładnie, kursywę zachowałem tam, gdzie jest. Z takiego zapisu można wywnioskować, że to Maria Magdalena mówi do Jezusa „Nie dotykaj mnie!”, a przecież było na odwrót. Poza tym, taki zapis zdaje się sugerować, że słowa „Mario! Rabbuni!” wypowiedziała ta sama osoba, a tak nie było, to słowa Jezusa do Marii Magdaleny i jej do Niego. Ale to już takie, jak sądzę, dla większości, drobiazgi i pewnie literówki lub chochliki. Przy tekście świętym trzeba jednak starać się o jak największą wierność i dokładność, bo to słowo Boże.

sobota, 21 czerwca 2014

ἐπιπλόμενον ἔτος

Tak niedawno była równonoc wiosenna, a za nią Wielkanoc, dzień stał się dłuższy od nocy, a już mamy letnie przesilenie, i dzień zacznie się zmniejszać, niedostrzegalnie najpierw, a potem coraz wyraźniej. Nieubłagany rytm Kosmosu, od którego coraz dalej ludzkość odchodzi, zamknięta w stechnicyzowanej cywilizacji. Rok się obraca jak wieniec z czterema świecami (dwa razy przesilenie, dwa razy równonoc), i przypomina o upływie czasu i Przyjściu Pana, które czas zatrzyma.

Rok liturgiczny łączy się dla mnie z porami roku: te same kartki brewiarza inaczej wyglądają w styczniu, inaczej w czerwcu. Drugi tom, zawierający w sobie Wielki Post i Okres wielkanocny, też inaczej odbija światło w zależności od tego, w jakim czasie się na nim modlę: te same psalmy po prostu inaczej wyglądają, mają inną barwę, wielkopostną, i inną, wielkanocną, w tym samym tomie Liturgii Godzin. Strony na Boże Ciało, na Narodzenie św. Jana, na świętych Apostołów Piotra i Pawła są gorące, z późnym zachodem słońca, to na nich widać, chociaż nie umiem wyjaśnić, w jaki sposób się to dzieje. W tym samym tomie Nawrócenie św. Pawła inną już ma barwę, inne światło, padające z lampy. W czwartym tomie Narodzenie świętej Maryi ma jeszcze inną barwę, łagodnego, jesiennego już słońca, a dzień Wszystkich Świętych daje zupełnie inny blask. Inne kwiaty (lub ich brak, w Wielkim Poście i Adwencie) przychodzą z różnymi dniami i okresami. Albo przynajmniej przychodziły, w tym roku peonie zamiast na św. Jana były już przy Nawiedzeniu. Matka Boża z Góry Karmel to zawsze były kolorowe, azjatyckie lilie, póki rosły na działce... I tak dalej, i tak dalej...

piątek, 20 czerwca 2014

Shōgun, czyli trzydzieści lat minęło

Tak się złożyło, że czas choroby przypadł na dwa tygodnie, kiedy mam przerwę w zajęciach, więcej czasu zatem poświęciłem oglądaniu telewizji. Trudno wprawdzie znaleźć coś wartego obejrzenia (chyba że ktoś gustuje w badziewiu typu Dom nad rozlewiskiem czy Na kłopoty... Bednarski, albo w kółko powtarzanych kabaretowych występach), ale czasami można trafić na coś ciekawego. Jedna ze stacji powtarza serial Szogun, po dwa odcinki dziennie. Pamiętam, jak oglądałem ten serial jakieś trzydzieści lat temu. Musiała być zima, bo pamiętam, że w kościele wystawiali jasełka. Czarno-biały telewizor, niektóre odcinki oglądane na mikroskopijnym telewizorze turystycznym (ekran jakieś 15 na 15 cm), który mój brat miał u siebie w pokoju – to wtedy, kiedy byli goście i w dużym pokoju, na dużym telewizorze, nie można było w spokoju oglądać. (Ten telewizorek bardzo się też przydawał, kiedy budowaliśmy statek kosmiczny.)


Dziwne wrażenie, oglądać ten film teraz, po tylu latach, na kolorowym, dużym ekranie – ale tak samo przyjemnie. Rozpoznaję te same japońskie słowa, których wtedy uczyliśmy się z tego filmu dla szpanu, była to jakaś namiastka znajomości egzotycznego języka. Ma ten film w sobie jakiś urok, chociaż pewnie, tak sobie teraz myślę, są w nim różne uproszczenia (aczkolwiek zgadzam się w zupełności z myślą, że jezuitom nie trzeba ufać). Może to chodzi o samurajskie zwyczaje, stroje japońskie, wnętrza i plenery... Taka np. scena, kiedy Blackthorne'owi każą oddać pistolet przed wizytą u pana Yabu, a on nie chce tego zrobić, nie ufając wysłannikom, i za radą Mariko daje go pełniącej rolę jego żony (nie pokazywano żadnych oficjalnych zaślubin) Fujiko, każąc jej strzec pistoletu za wszelką cenę. Wysłannicy natychmiast zwracają się do Fujiko, chcąc jej zabrać pistolet, a ona błyskawicznie celuje w ich przywódcę i mówi, że zabije każdego, kto spróbuje jej odebrać broń. Dramatyczna prostota.


Aha, przepraszam za nawiązanie w tytule do piosenki obleśnego Rosiewicza Andrzeja, ale tak jakoś się skojarzyło to przemijanie telewizyjne...

czwartek, 19 czerwca 2014

Prostytutki i naczynia liturgiczne

Oglądałem ostatnio dwa cyboria, czyli naczynia na Komunię świętą, z 12. wieku. Jedno z nich nazywane jest cyborium Balfoura, gdyż należało kiedyś do arystokratycznej rodziny Balfourów. Są na nim wyobrażone sceny ze Starego i Nowego Testamentu, odpowiednio dobrane – Stary Testament na samym naczyniu, Nowy na pokrywce – ukazujące figury, zapowiedzi dzieła Odkupienia i ich wypełnienie. Innymi słowy, na samym naczyniu sceny ze Starego Testamentu zapowiadają sceny z Nowego Testamentu, wyobrażone na pokrywce. Tematyka bliska uroczystości Bożego Ciała, jak o tym świadczy fragment sekwencji mszalnej na tę uroczystość: In figuris praesignatur, / cum Isaac immolatur, / agnus Paschae deputatur, / datur manna patribus. Ofiarowanie Izaaka, baranek paschalny, manna na pustyni są figurami, zapowiedziami Eucharystii, ofiary Chrystusa, spełnionej pod postacią chleba i wina w czasie Ostatniej Wieczerzy i na krzyżu, w Wielki Piątek.

Na cyborium Balfoura znajdujemy takie sceny – podaję ich układ na zasadzie figura (ST) i spełnienie (NT):
  1. obrzezanie Izaaka – chrzest Chrystusa
  2. Izaak niesie drwa na ofiarę – Chrystus niesie krzyż
  3. ofiara Abrahama – ukrzyżowanie Chrystusa
  4. Samson i prostytutka z Gazy – kobiety przy grobie Chrystusa
  5. Dawid zabija niedźwiedzia – Chrystus zstępuje do Otchłani
  6. wzięcie do nieba Eliasza – Chrystus wstępuje do nieba.

Niektóre z nich są dla nas łatwe do odgadnięcia i skojarzenia: niesienie drew przez Izaaka i niesienie krzyża przez Pana; ofiara Abrahama – Izaak złożony na drwach – i ofiara Chrystusa, przybitego do krzyża; wzięcie do nieba proroka Eliasza i wstąpienie do nieba Chrystusa. Może nawet obrzezanie Izaaka można jakoś połączyć z chrztem Chrystusa, widząc w nich jakiś początek, oznajmienie synostwa i przynależności do Boga. Ale co ma wspólnego prostytutka z Gazy z pobożnymi kobietami, które przyszły namaścić ciało Pana, złożone w grobie? Cóż, łączy je ta sama płeć i działanie mężczyzn. Historię Samsona i kobiety z Gazy znaleźć można w Księdze Sędziów (16:1-3). Samson odwiedził, że tak powiem, prostytutkę w Gazie i zatrzymał się u niej na noc. Mieszkańcy Gazy otoczyli dom i chcieli napaść na Samsona o świcie, on jednak zrobił im niespodziankę i wstał o północy, rozwalił bramę miasta i wyniósł ją na własnych ramionach na zewnątrz. Jakkolwiek dziwne może się nam wydawać takie skojarzenie, średniowieczni teologowie dostrzegali w tym wydarzeniu zapowiedź zmartwychwstania Chrystusa: mimo że Jego grobu pilnowali strażnicy, On powstał z martwych w nocy, rozwalił bramy świata zmarłych i wyszedł na wolność. Kobiety, które przychodzą o świcie, znajdują grób pusty, bo Chrystus Pan zmartwychwstał. A Dawid i niedźwiedź? Przed walką z Goliatem Dawid mówi do Saula, że, pilnując owiec swego ojca, musiał nieraz walczyć z lwem lub niedźwiedziem, które porywały owce, i zawsze zwyciężał, wyrywając porwaną owcę z paszczy drapieżnika (1 Sm 17:34-36). Taki obraz w naturalny sposób staje się zapowiedzią zwycięstwa Chrystusa nad Otchłanią, jak to można zobaczyć na ikonach Zstąpienia do Otchłani, czyli – właściwie – Zmartwychwstania (Anastasis): Chrystus stoi na połamanych bramach świata zmarłych i wyrywa, rzec można, z grobu Adama i Ewę.

Jak się mają te wszystkie obrazy do Eucharystii? Jest ona pamiątką Męki, Śmierci, Zstąpienia do Otchłani, Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia Pańskiego (cf. IV Modlitwa Eucharystyczna), można więc dopasować do tych tajemnic wszystkie pary obrazów z cyborium Balfoura oprócz pierwszej, tej z obrzezaniem i chrztem. Myślę jednak, że tutaj chrzest jest bardzo odpowiedni i nieprzypadkowy: jest pierwszym z sakramentów, bez niego nie można przystąpić do Eucharystii, a tajemnica paschalna – i liturgia wielkanocna – obejmuje w ścisły sposób chrzest i Eucharystię (cf. hymn z nieszporów wielkanocnych, Ad cenam Agni; w czasie Wigilii wielkanocnej nowo ochrzczeni przyjmują też Komunię świętą). Przez chrzest stajemy się dziećmi Boga, słyszymy, jak Ojciec mówi nad nami „jesteś moim ukochanym dzieckiem”, jak mówił nad Chrystusem ochrzczonym w wodach Jordanu; wchodzimy do wspólnoty ludu Bożego, otrzymujemy niezatarte znamię, jak obrzezanie dla ludu Starego Przymierza. I jako dzieci Boże, narodzone na nowo, możemy podejść do stołu Pańskiego, do uczty eucharystycznej Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.

Trzeba pamiętać, aby uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa widzieć w perspektywie wielkanocnej, w perspektywie Śmierci i Zmartwychwstania Pańskiego, bo z tych tajemnic Eucharystia wypływa, bez nich nie zaistniałaby. Bok Chrystusa, przebity na krzyżu, jest źródłem chrztu i Eucharystii, jak poucza św. Jan Chryzostom (cf. modlitwa czytań Wielkiego Piątku). Takie spojrzenie prowadzi nas też do przyszłego tygodnia, do uroczystości Serca Jezusowego: z Paschy Pana wynika całe życie Kościoła, jego sakramenty, jego liturgia.

środa, 18 czerwca 2014

Gdyby, jeśliby i losy Galaktyki

Czy Anakin Skywalker mógł pójść inną drogą? Gdyby nie wyciągnął miecza, gdyby nie odciął ręki mistrza Windu, jak potoczyłyby się losy Galaktyki? A może raczej tak: Jeśliby nie wyciągnął miecza, jeśli nie odciąłby ręki mistrza Windu, jak potoczyłyby się losy Galaktyki? W którym momencie dokonała się w nim zmiana w sposób nieodwracalny? Gdyby Qui-Gon Jinn nie zabrał go z Tatooine – a może: Jeśli Qui-Gon Jinn nie zabrałby go z Tatooine, losy świata potoczyłyby się inaczej? Wprawdzie o charakterze zdania warunkowego decyduje mówiący, jednak możemy takie pytania zadać, zastanawiając się nad działaniem Mocy i wolnej woli mieszkańców Galaktyki. Odpowiedzi na te pytania jednak nie poznamy.

Szkoda, że wielbiciele Gwiezdnych Wojen takie pytania rzadko zadają. Dużo tracą.

wtorek, 17 czerwca 2014

Bride and Prejudice, czyli o tańcach

Trafiłem przypadkiem, w TV, na film pt. Duma i uprzedzenie – myślałem, że to jakaś nieznana mi ekranizacja powieści Jane Austen. Istotnie, film nawiązuje do Pride and Prejudice, ale jest zatytułowany Bride and Prejudice (bardzo pomysłowo, brawo!). To indyjska, czy może raczej – bollywoodzka wersja powieści Austen. Nie oglądałem całego filmu, trafiłem mniej więcej na połowę, kiedy odbywał się taniec z pałeczkami – po prostu cudowny! Uświadomiłem sobie, po raz kolejny, że podobają mi się tylko tańce grupowe. Nie znam się na historii tańca (podobno można ją teraz zdawać na maturze), wiem tylko o tańcach rytualnych, chóralnych w starożytności (po grecku khoros to taniec), kojarzę korowody z czasów Elżbiety I i późniejsze tańce, właśnie z epoki Jane Austen. Teraz zobaczyłem taniec hinduski, żywiołowy i pełen radości – piękne!

Tańce w parach nigdy mnie nie zachwycały, wyjątek może zrobiłbym dla elżbietańskiej wolty. Jeśli chodzi zaś o tańce solowe, to po tańcach Lúthien Tinúviel w lasach Doriathu żaden nie zasługuje na uwagę, chyba że w konkursie niezgrabności i ociężałości.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Daleko i blisko

Okazuje się, że częściej można mieć kontakt z przyjaciółmi i znajomymi, którzy mieszkają poza krajem, niż z tymi, którzy mieszkają w tym samym mieście. Częściej się z nimi rozmawia, częściej odpisują na mejle, nawet częściej się ich widuje niż tych, którzy mieszkają w sąsiedniej dzielnicy. Paradoks e-komunikacji? A może pracoholizmu i chronicznego braku czasu? Zadziwiające to, ale i smutne.

niedziela, 15 czerwca 2014

Miłość

Miłość do liturgii polega nie tyle na znajomości rubryk i przepisów, co na życiu tekstami modlitw i rytmem roku liturgicznego.

+


czwartek, 12 czerwca 2014

środa, 11 czerwca 2014

Wzgardzony apostoł

Dziś wspomnienie św. Barnaby Apostoła. Nosi on ten sam przydomek, co dwunastu uczniów Jezusa, a jednak liturgia traktuje go zupełnie inaczej. Obchodzimy tylko jego wspomnienie, podczas gdy inni Apostołowie mają święta. (W liturgii potrydenckiej miał święto 3. klasy, podczas gdy pozostałych Apostołów czczono świętami 2. klasy.) Nawet Ewangeliści Marek i Łukasz, którzy Apostołami nie są nazywani, mają święta. Barnaba, mimo że Apostoł, jest tylko wspominany. Dlaczego? Ważną rolę odegrał on przecież w dziejach Kościoła jerozolimskiego. To Barnaba przyprowadził do Dwunastu Szawła z Tarsu, po jego nawróceniu. Ale też i Barnaba przez tegoż Szawła-Pawła został bardzo nieładnie potraktowany w czasie apostolskich podróży. Czyżby ta niechęć rzymskiego Apostoła pozostawiła ślad w liturgii? Ale przecież w dawnych księgach hymn ku czci św. Barnaby znajduje się przy hymnach o innych Apostołach:

Praeco benigne et decus Ecclesiae,
Barnaba sancte, cernat ut miserias,
supplica Christum, patimur quas merito,
releva sanctis nosque tuis precibus.

Podobny los spotkał w liturgii św. Marię Magdalenę, którą Kościół wschodni słusznie nazywa 'równą Apostołom': na Zachodzie ma tylko wspomnienie, ta zwiastunka wielkanocnej radości, której Pan Zmartwychwstały jako pierwszej się ukazał. Uwierzyła w Zmartwychwstanie Pana wcześniej niż Apostołowie, kochała Pana wierniej niż Jego uczniowie, bo stała pod krzyżem i poszła o świcie do grobu, by namaścić pogrzebane Ciało, podczas gdy przestraszeni Apostołowie siedzieli zamknięci w domu. Niższą ma rangę, bo kobieta?

O Barnabo, stałeś się doskonałym i wiernym sługą Pana, byłeś pierwszym spośród siedemdziesięciu uczniów. Byłeś godny stać się towarzyszem Pawła w jego głoszeniu Ewangelii, wszystkim wykazywałeś, że Chrystus jest Zbawcą; przeto wspominamy ciebie, o święty, wśród hymnów i pieśni. (z liturgii melchickiej; Barnaba jest tam wspominany 11. czerwca razem ze św. Bartłomiejem Apostołem)

Ocalone

Zawsze wielka to radość, kiedy jakiś pies, kot, kucyk czy koń został ocalony przez fundację taką jak np. Centaurus. O jedno życie, spokojne i bezpieczne, więcej. Ludzie nie tylko wobec siebie bywają okrutni, ale i wobec niewinnych zwierząt, często wykorzystanych i zaniedbanych. Nie taki był zamysł Stwórcy, którego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył (Ps 145:9).

wtorek, 10 czerwca 2014

Czy oni nie wiedzą, co czynią?

„Gazeta Warszawska”, nr 23 (364), 6-12. czerwca 2014. Na stronie 38. tzw. satyra polityczna. Na samym dole rysunek: rogaty diabeł z widłami w ręku i wroną na ramieniu trzyma na kolanach leżącego Wojciecha Jaruzelskiego. Podpis: czarcia pieta. Zgroza, po prostu zgroza przejmuje. Na stronie 1. tego tygodnika czytamy: My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej. Na stronie 2. cytat z kard. Wyszyńskiego. Na stronie 3. cytat z ks. Dariusza Oko. Za to na stronie 7. artykuł ks. Stanisława Małkowskiego, który najpierw porównuje gen. Jaruzelskiego do Judasza, a potem pyta, kto go spowiadał, czy aby nie ks. Boniecki. Co więcej, ks. Małkowski wspomina pogrzeb gen. Płatka i pisze: (…) ksiądz proboszcz na Wólce słusznie odmówił (…) obecności jako koncelebransa drugiego kapłana, który zaświadczył, że generał wyspowiadał się u niego przed śmiercią. Takie opinie to przecież podważanie ważności sakramentów świętych, i bez ważnych dowodów nie wolno tego robić; poza tym, takimi kwestiami zajmuje się prawo kanoniczne i kościelne sądy, a nie gazeta. Czy są jakieś dowody, którymi dysponują autorzy „Gazety Warszawskiej”, że spowiedź Wojciecha Jaruzelskiego była nieważna? Że jego żal był nieszczery? Kapłan nie miał prawa spowiadania? Na litość Boską, ludzie, opamiętajcie się! Takie rysunki i takie teksty, oszczercze i bluźniercze (czarcia pieta!), nie przystoją chrześcijanom, nie przystoją katolikom. Ewangelii nie czytacie, listów apostolskich? Kto wam daje prawo potępiać, kto wam daje prawo podawać w wątpliwość ważność sakramentów Kościoła? Jak można przedstawiać się jako chrześcijanin, a żyć w tak straszliwej nienawiści? Bo taki rysunek, takie teksty trudno inaczej wytłumaczyć, jak tylko nienawiścią i złością ich autorów.

Któraś ze znajomych bł. Jerzego Popiełuszki wspominała, że opowiadała mu o nienawiści, jaką czuje do komunistów. I ks. Popiełuszko powiedział jej wtedy: Ale rozumiesz, że w takiej sytuacji nie mogę ci udzielić rozgrzeszenia? Nienawidzisz – nie otrzymasz rozgrzeszenia. Przebaczasz, żałujesz za grzechy, nawet i niedoskonale, ale próbujesz – mocą daną od Pana Kościół cię rozgrzesza. Przecież modlimy się codziennie: odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Nawet jeśli ktoś był bardzo grzeszny, bardzo niegodziwy, wiele zła popełnił w swym życiu, ma nadzieję na przebaczenie, ma prawo błagać Boga o przebaczenie. Prorok napisał, że grzechy czerwone jak szkarłat wybieleją, dzięki miłosierdziu Bożemu, jak śnieg, jak biała wełna (Iz 1:18). Czy można stawiać granice miłosierdziu Pana, według naszego własnego osądu? Wszak Jego myśli nie są jak myśli nasze (Iz 55:8).

Jeśli nie umiem przebaczyć, nie jestem chrześcijaninem, Ojciec niebieski nie przebaczy mi moich grzechów (Mt 6:15). Boże, wybaw nas wszystkich od nienawiści.

Tak czysto, że aż ponuro

Obejrzałem Czarownice z Salem Arthura Millera. Nie sztukę, ale film, do którego Miller napisał scenariusz, w oparciu o swoją sztukę. Jest to opowieść o słynnych procesach czarownic, czy właściwie domniemanych czarownic, jakie miały miejsce w 1692-93 w purytańskich osadach w Massachusetts.

Sztuka jest przerażająca. Pokazuje, jak ciemne, niegodziwe i okrutne potrafią być ludzkie dusze – a właściwie, jak potrafią być bezduszne. Jak straszliwa histeria potrafi opętać całą społeczność i doprowadzić do śmierci wielu osób. Jak łatwo ludźmi manipulować dla osiągnięcia własnych celów. Jaką potężną bronią jest chciwość i zawiść.

Oczywiście, wiadomo, że Miller napisał tę sztukę jako swój protest przeciw działalności senatora McCarthy'ego, i można ją traktować, jeśli ktoś chce, czysto politycznie. Ale mechanizmy w niej ukazane sięgają, moim zdaniem, daleko poza politykę, i wnikają głęboko w ludzkie życie. Czy jesteśmy w stanie odpowiedzieć z całą pewnością, co działo się w Salem w 1692, czy naprawdę były tam czarownice służące diabłu? Nie wiem, teorii jest wiele. Po obejrzeniu Czarownic z Salem trudno jednak nie pomyśleć, że diabeł działał tam bardziej poprzez ludzką chciwość, nienawiść, zazdrość niż przez jakieś wiedźmy.

Nawiasem mówiąc, „dzięki” McCarthy'emu i jego „polowaniom na (czerwone) czarownice” warszawska anglistyka zyskała tak wybitną uczoną jak prof. Margaret Schlauch.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Sito prawdziwej wiary

Czytam bardzo ciekawą książkę, O radości Johna Ching-hsiung Wu. Był on wybitnym chińskim prawnikiem, nawrócił się na chrześcijaństwo, najpierw przyjął chrzest w Kościele metodystów, ale później odnalazł drogę do Kościoła katolickiego. Tłumaczył na chiński Nowy Testament, przyjaźnił się z Thomasem Mertonem. Uważał, że jego chińskie korzenie, chińska tradycja, wyrażająca się w konfucjanizmie i taoizmie, doprowadziły go do Chrystusa. Napisał, między innymi, coś takiego: Należy wszystkie pogańskie idee przesiać przez sito prawdziwej wiary, by odkryć złote ziarna i oczyścić je z wszelkiego zanieczyszczenia.

Tłumacz książki, ks. Roman Malek, dodaje do tego swoisty komentarz z encykliki św. Jana Pawła II, Redemptor hominis (punkt 12); warto przeczytać ten fragment uważnie, myślę, że wielu katolików powinno go sobie wziąć jako punkt rachunku sumienia: Zbliżamy się równocześnie do wszystkich kultur, światopoglądów, do wszystkich ludzi dobrej woli. Zbliżamy się z tą czcią i poszanowaniem, jakie od czasów apostolskich stanowiły o postawie misyjnej i misjonarskiej. Wystarczy przypomnieć św. Pawła, choćby jego przemówienie na ateńskim Areopagu (Dz 17, 22 nn.). Postawa misyjna i misjonarska zaczyna się zawsze w poczuciu głębokiego szacunku dla tego, co „w człowieku się kryje” (J 2, 25), dla tego, co już on sam w głębi swojego ducha wypracował w zakresie spraw najgłębszych i najważniejszych — szacunku dla tego, co już w nim zdziałał ten Duch, który „tchnie tam, gdzie chce” (por. J 3, 8).

Jak wspomniałem, John Ching-hsiung Wu tłumaczył na chiński Nowy Testament. W czasie tej pracy tak się modlił: Święta Matko, Oblubienico Ducha Świętego, pomóż mi utkać chińskie odzienie dla Twego Syna, Odwiecznego Słowa. Pozwól, by było to odzienie piękne i godne, udziel mu tchnienia Wschodu. Słowo Odwieczne, jedyne, niezmienne, odziane w słowa przekładów, piękny obraz.

niedziela, 8 czerwca 2014

Nowe życie, dzieło Ducha

Hymn do Ducha Świętego z angielskiego brewiarza, bardzo mi się podoba; dobra modlitwa na dziś:

Spirit of God, on the waste and the darkness
hov'ring in power as creation began,
drawing forth beauty from clay and from chaos,
breathing God's life in the nostrils of man,

Come and sow life in the waste of our being,
pray in us, form us as sons in the Son.
Open our hearts to yourself, mighty Spirit,
bear us to life in the Three who are One.

Dziś wypełniły się dni Pięćdziesiątnicy, dziś Duch Święty napełnił okrąg ziemi, zstąpił na Apostołów i utworzył Kościół, dziś dopełnia się mysterium paschale i kończy się okres wielkanocny.

Słowami bardzo starej kolekty Kościół błaga Pana, aby dokonał w sercach wierzących tego, co działo się w samych początkach głoszenia Ewangelii, czyli tuż po Zesłaniu Ducha Świętego. (Polski przekład mówi o cudach, ale łaciński oryginał nic takiego nie zawiera.) Co się zatem działo wtedy, co może i powinno stać się teraz, w naszych sercach? Ludzie uwierzyli, że Jezus umarł i zmartwychwstał, aby zbawić wszystkich, i nawracali się (cf. Dz 2:38sqq). Nawróćcie się, wołał św. Piotr w dniu Pięćdziesiątnicy, po Zesłaniu Ducha Świętego. Nawracajmy się, nieustannie odwracajmy się od tego, co od Boga odwodzi, i zwracajmy się ku Panu, Bogu naszemu. Duch Święty nas przemienia, uzdalnia do nawrócenia, i o tę łaskę dziś prosimy w kolekcie mszalnej.

W kontekście mszy warto przywołać nauczanie św. Jana Damasceńskiego, doktora Kościoła, o Eucharystii i Duchu Świętym. Otóż w czasie Przeistoczenia Jezus nie zstępuje na ołtarz, jak czasami można przeczytać czy usłyszeć w pobożnych rozważaniach. Nie, pisze św. Jan, to nie tak, że Ciało Pana, które zostało wzięte przez Boga do nieba, schodzi teraz z nieba: to Duch Święty sprawia, że chleb i wino przemieniają się w Ciało i Krew Chrystusa Boga. Dokonuje tego Duch Święty, Ten sam, który w łonie świętej Dziewicy Bogurodzicy utworzył ciało i krew Chrystusa, w tajemnicy Wcielenia.

Ofiarujmy dziś mszę w intencji pokoju w Ziemi Świętej, łącząc się z modlitwami papieża i jego gości z tego regionu.

PS Nowa czcionka, dla odmiany.

piątek, 6 czerwca 2014

Żołądek mam jeden

Zawsze zastanawia mnie zdziwienie znajomych, którzy obserwują, jak jem razem krówki, solone orzeszki i chrupki kukurydziane, popijając piwem oraz lemoniadą. Ale przecież to wszystko i tak trafia do jednego żołądka, a smaki, jak dla mnie, wcale się nie gryzą. O wiele gorsze, według mnie, zestawienie to pierogi z owocami albo placki kartoflane z cukrem, to dopiero jest niejadalne.

czwartek, 5 czerwca 2014

Nowy rodzaj świętych obcowania

Kiedy chłopcy zajęci byli tłumaczeniem łacińskich zdań, spojrzałem na drugi tom śpiewnika Niepojęta Trójco, leżący na pianinie. Otwarty był na stronie 401. A na niej pieśń takiej treści: Dobry Pasterzu, prawdziwy chlebie, Jezu, zmiłuj się nad nami. Jako autora słów podano... Jana Pawła II! Ale przecież oczywiste jest, widać to na pierwszy rzut oka, że to fragment sekwencji na Boże Ciało, Lauda, Sion, której autorem jest św. Tomasz z Akwinu! Bone pastor, panis vere, Iesu, nostri miserere, tak brzmi ten wers w oryginale. Św. Jan Paweł II czasami cytował w homiliach teksty z liturgii mszalnej, pamiętam chociażby jedną z jego wielkanocnych homilii, w której przewijały się wersy z sekwencji wielkanocnej, Victimae paschali. Podejrzewam, że w jakiejś homilii na dzień Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa zacytował i te słowa św. Tomasza, ale to nie czyni go ich autorem. Dziwne, że w dominikańskim wydawnictwie nikt nie zauważył, że to cytat ze św. Tomasza z Akwinu.

środa, 4 czerwca 2014

Księga mojej przeszłości

4. czerwca to dzień świętego biskupa Eadfritha z Lindisfarne. Zmarł w 721, znany jest nam przede wszystkim jako, jeśli można tak powiedzieć, autor, a dokładniej skryba i ilustrator cudownego manuskryptu, zawierającego łaciński tekst czterech Ewangelii, tzw. Ewangeliarza z Lindisfarne. Można ten Ewangeliarz obejrzeć w British Library, w Londynie. Nie wszyscy wprawdzie uczeni zgadzają się co tego, że to właśnie Eadfrith, prawdopodobnie zanim został biskupem, wykonał ten wspaniały manuskrypt: już się nie dowiemy, jak było naprawdę. W każdym razie, z Eadfrithem ten Ewangeliarz jest powiązany od wieków. Poniżej jedna strona z tej księgi, fragment Ewangelii według św. Mateusza (Mt 1:18), ze słynnym Chi-Rho, czyli greckimi literami χ i ρ, tworzącymi monogram Chrystusa (Χριστός). Można przeczytać: Christi autem generatio sic erat cum esset desponsata mater eius Maria Ioseph... Mniejszymi literkami dopisane są, już później, staroangielskie glossy, czyli tłumaczenia, jakie do tej pory jeszcze robią w łacińskich tekstach studenci w początkach nauki.


wtorek, 3 czerwca 2014

Owoc spaceru, czyli czekanie na Zesłanie Ducha Świętego

W czasie spaceru z psem zaczęła mi się układać w głowie ta litania, wypływająca z Pisma świętego i liturgii. Oczywiście, nie rości sobie ona prawa do jakiejkolwiek kompletności, z pewnością można do niej dopisać więcej wezwań.

Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami
Duchu Święty, Stworzycielu, (Veni, Creator)
Duchu Święty, Ożywicielu, (Credo)
Duchu Święty, Paraklecie, (J 14:16)
Duchu Święty, który od Ojca i Syna pochodzisz, (Credo)
Duchu Święty, Miłości Ojca i Syna, (Amor Patris et Filii)
Duchu Święty, Tchnienie Ojca i Syna, (Veni, Creator)
Duchu Święty, Królu niebieski, (modlitwa bizantyńska)
Duchu Święty, który przenikasz głębokości Boga samego, (1 Kor 2:10)
Duchu Święty, który u początków stworzenia unosiłeś się nad wodami, (Rdz 1:2)
Duchu Święty, przez którego powstały wszystkie gwiazdy, (Ps 33:6)
Duchu Święty, który odnawiasz oblicze ziemi, (Ps 104:30)
Duchu Święty, któryś mówił przez proroków, (Credo)
Duchu Święty, którego Pan wylał na sługi i służebnice swoje, by prorokowali, (Jl 3:1)
Duchu Święty, który napełniasz całą ziemię i znasz każdą mowę, (Mdr 1:7)
Duchu Święty, któryś zstąpił na Maryję Dziewicę, i poczęła Syna, (Łk 1:35)
Duchu Święty, któryś swą mocą przeniknął łono Najświętszej Dziewicy, aby stała się Matką Słowa, (modlitwa nad darami 4. niedz. Adwentu)
Duchu Święty, który w niepokalanym Sercu Maryi Dziewicy znalazłeś godne mieszkanie, (modlitwa na dzień Niepokalanego Serca NMP)
Duchu Święty, któryś napełnił Elżbietę i Jana Poprzednika, gdy jeszcze był dzieciątkiem w jej łonie, (Łk 1:41)
Duchu Święty, któryś jako gołębica ukazał się nad Jezusem ochrzczonym w wodach Jordanu, (Mk 1:10)
Duchu Święty, któryś z mocą poprowadził Jezusa na pustynię, (Mk 1:12)
Duchu Święty, palcu prawicy Bożej, który wypędzasz złe duchy, (Veni, Creator; Łk 11:20)
Duchu Święty, przez którego Jezus złożył samego siebie jako nieskalaną ofiarę dla Boga, (Hbr 9:14)
Duchu Święty, przez którego Ojciec wskrzesił Jezusa, (Rz 8:11)
Duchu Święty, którego Jezus tchnął na Apostołów, (J 20:22)
Duchu Święty, mocy z wysoka, (Łk 24:49)
Duchu Święty, obietnicy Ojca, (jw.)
Duchu Święty, oczekiwany na modlitwie przez Apostołów, (Dz 1:14)
Duchu Święty, któryś w dniu Pięćdziesiątnicy objawił się w wichrze i ogniu, (Dz 2:2-3)
Duchu Święty, darze Boga Najwyższego, (Veni, Creator)
Duchu Święty, którym chrzci Chrystus, (Mt 3:11)
Duchu Święty, obiecany przez Jezusa jako Obrońca i Duch prawdy, (J 14:16-17)
Duchu Święty, który prowadzisz do pełnej prawdy, (J 16:13)
Duchu Święty, który wszystkiego nas nauczysz, (J 14:26)
Duchu Święty, który oczyszczasz nas z wszelkiej zmazy, (modlitwa bizantyńska)
Duchu Święty, z którego i z wody rodzimy się we chrzcie świętym, (J 3:5)
Duchu Święty, w którym tworzymy jedno ciało Kościoła, (1 Kor 12:13)
Duchu Święty, w którym mamy przystęp do Ojca, (Ef 2:18)
Duchu Święty, Pocieszycielu, (Veni, Sancte Spiritus)
Duchu Święty, który wspierasz naszą słabą modlitwę, (Rz 8:26)
Duchu Święty, w którym oddajemy cześć Ojcu, (J 4:24)
Duchu Święty, który prowadzisz dzieci Boże, (Rz 8:14)
Duchu Święty, mocą którego Bóg wskrzesi nasze śmiertelne ciała, (Rz 8:11)
Duchu Święty, Duchu jedności, (zakończenie kolekt)
Duchu Święty, który jednoczysz różne narody w wyznawaniu jednej wiary, (modlitwy 1. nieszporów Pięćdziesiątnicy)
Duchu Święty, który rozlewasz w naszych sercach miłość Bożą, (Rz 5:5)
Duchu Święty, duszne namaszczenie, (Veni, Creator)
Duchu Święty, Duchu siedmiorakiej łaski, (Veni, Sancte Spiritus)

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Wreszcie wylądował!

Beowulf, oczywiście, w tłumaczeniu Tolkiena. Już mam mój egzemplarz. Jest piękny. O przekładzie się w tej chwili nie wypowiem, w pół godziny trudno byłoby go przeczytać, za to komentarz wygląda bardzo, bardzo interesująco. Lekturę chyba jednak zacznę od Sellic Spell, czyli opowiadania, czy może baśni, autorstwa samego Tolkiena, niejako opowieści stojącej za historią Beowulfa.

3.06.14 Przeczytałem Sellic Spell, nie powiem, żeby mnie zachwyciło, może dlatego, że jest zbyt schematyczne baśniowo: trzech bohaterów, z których sukces odnosi ten najmłodszy i najmniej poważany, trochę jak w baśniach, gdzie występują trzej synowie króla lub gospodarza, z których najmłodszy (i najgłupszy) wygrywa. Za to przekład i komentarz są wspaniałe, obezwładniające językiem i szerokością spojrzenia. Ciekawym, co Tolkien zrobił z kruksami, tzn. z miejscami szczególnie trudnymi i nie do końca zrozumiałymi, jest kilka takich w Beowulfie.

Kurioza

Msza żałobna za generała Jaruzelskiego. W czasie niej odczytano list od... arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia! Słyszałem tylko fragment w telewizji, brzmiał dosyć serdecznie, z podziękowaniami za życzenia, jakie generał wysyłał arcybiskupowi, dołączając do nich cenne książki ze swego księgozbioru, jak np. 16-wieczny modlitewnik. Co w tym kuriozalnego? Otóż arcykatolickie media, z reguły promujące księdza arcybiskupa, nawet nie wspomniały o jego liście, wiele miejsca poświęcając osądzaniu i opluwaniu zmarłego. Czy może metropolita gdański stracił ich uznanie przez ten gest? (Dodatek: jednak właśnie przeczytałem wypowiedź arcybiskupa w Niedzieli, bardzo wyważona i bardzo chrześcijańska [nie myślałem, że to kiedykolwiek napiszę!]; został Nasz Dziennik, w którym nic nie wspomniano o tym liście.)

Proboszcz katedry polowej Wojska Polskiego poinformował, że generał Jaruzelski z własnej woli poprosił o spowiedź. To piękne, to świadectwo Bożego wszechmocnego miłosierdzia. I tyle nam w zupełności wystarczy wiedzieć. Ale ksiądz proboszcz dodał jeszcze informację, że generał uzyskał rozgrzeszenie. A to jest już pogwałcenie tajemnicy spowiedzi, zwłaszcza że, jeśli dobrze zrozumiałem tę wypowiedź, to nie on słuchał spowiedzi Jaruzelskiego. Żeby było jasno: nie kwestionuję możliwości otrzymania rozgrzeszenia przez generała Jaruzelskiego*), bo ufam Bożemu miłosierdziu, ale kapłan nie ma prawa zdradzać jakichkolwiek szczegółów dotyczących spowiedzi. Kapłan puka w konfesjonał nawet wtedy, gdy nie udziela rozgrzeszenia, aby inni penitenci nie pomyśleli, że ktoś nie dostał rozgrzeszenia, będą go przecież widzieli, jak odchodzi od konfesjonału. I tak samo kapłan nie może zdradzić, że udzielił rozgrzeszenia. [okazało się, że sprawa nie jest taka prosta, jak sądziłem: vide komentarze do tego wpisu]

A obserwując rozmaite ludzkie reakcje w związku z pogrzebem Wojciecha Jaruzelskiego nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wielu mieszkańców kraju nad Wisłą wyznaje zasadę: Kalemu ukraść krowy, źle; Kali ukraść krowy, dobrze. Przerażające, że naród, który wydał św. Faustynę, sekretarkę Miłosierdzia Bożego, tak jest nieskory do praktykowania miłosierdzia.
_______________________
*) Dziwi mnie natomiast świecki pogrzeb, właśnie wobec wspomnianej spowiedzi i mszy za zmarłego.

niedziela, 1 czerwca 2014

7. niedziela wielkanocna, czyli trochę narzekań

Wskutek knowań biskupów, w wielu krajach nie obchodzi się już 7. niedzieli wielkanocnej, gdyż przeniesiono na nią, z pogwałceniem wszelkich praw biblijnych, Wniebowstąpienie Pańskie. (Dwa pytania: Czy w ten sposób wierni lepiej rozumieją i przeżywają Wniebowstąpienie? Dlaczego w tym kraju nie zrobiono tak samo z Objawieniem Pańskim, które też można przenieść na niedzielę, za to walczono z uporem wartym lepszej sprawy o ustanowienie 6. stycznia dniem wolnym?) Wielka to szkoda, według mnie, gdyż ta niedziela jest szczególna, umieszczona między Wniebowstąpieniem a Zesłaniem Ducha Świętego, i mówi wiele o życiu Kościoła na ziemi. Jej msza zaczyna się od słów z psalmu 27 [26], mówiących o szukaniu Bożego, Chrystusowego oblicza, wyraża więc tęsknotę Kościoła za powrotem Chrystusa i za Jego obecnością w duszach wiernych. W Ewangelii czyta się fragmenty jakże ważnej modlitwy Jezusa z Ostatniej Wieczerzy, tzw. modlitwy arcykapłańskiej (J 17:1-26). Jezus modli się do Ojca jako nasz Arcykapłan, rozwijana jest więc w ten sposób myśl z Wniebowstąpienia, o Jego wejściu do świątyni w niebie. Modli się za uczniów i za wszystkich, którzy uwierzą dzięki ich słowu, a więc za nas. Modli się, abyśmy byli blisko Boga, weszli z Nim w bliską relację, czyli poznali Go, w biblijnym rozumieniu (J 17:3). Modli się, abyśmy mieli życie wieczne, które On nam daje, aby Ojciec zachował nas w wierności temu, co Jezus objawił, modli się o naszą miłość, wreszcie, modli się o jedność swoich uczniów. Przecież ta modlitwa jest jak najbardziej na czasie, a przez wyrzucenie 7. niedzieli wielkanocnej 'zwykli' wierni nie mają z nią kontaktu...

Jeśli chodzi o samo Wniebowstąpienie, to uważam, że niemądry był pomysł dzielenia w tę uroczystość Ewangelii według lat A, B, C. Ewangelia według św. Mateusza, przeznaczona na rok A, w ogóle nie mówi o Wniebowstąpieniu (Mt 28:11-20): i miejsce nie to, i samego opisu Wniebowstąpienia nie ma, chyba że ktoś chce rozumieć słowa Pana o władzy, jaką ma na niebie i na ziemi, jako aluzję do Wniebowstąpienia. W ogóle szkoda, że w największe uroczystości (poza Narodzeniem i Objawieniem Pańskim) zastosowano podział na lata A, B, C (chodzi mi o Wigilię wielkanocną, Wniebowstąpienie i Zesłanie Ducha Świętego). Te dni powinny mieć stały zestaw czytań, niezależny od roku, który dyktuje czytania niedzielom.

I już na koniec, więcej narzekań nie pamiętam w tej chwili: denerwuje mnie mówienie o świątyni Opatrzności Bożej. Dlaczego nie kościół Opatrzności? Nie mówimy przecież: świątynia św. Franciszka, świątynia Matki Bożej Łaskawej, świątynia Najświętszego Zbawiciela, tylko kościół. Dla mnie świątynia kojarzy się pogańsko i/lub oświeceniowo. Świątynia Dzeusa, świątynia Marduka, świątynia Rozumu... Owszem, także świątynia jerozolimska, ale ona należy do świata starożytnego, natomiast o świątyniach chrześcijańskich najczęściej jednak mówimy kościół, zwłaszcza podając ich wezwanie. Można powiedzieć np.: Zebraliśmy się w naszej parafialnej świątyni na mszy niedzielnej, ale naprawdę, nigdy nie słyszałem, aby ktoś mówił: moja parafialna świątynia pod wezwaniem św. Alojzego.