sobota, 21 czerwca 2014

ἐπιπλόμενον ἔτος

Tak niedawno była równonoc wiosenna, a za nią Wielkanoc, dzień stał się dłuższy od nocy, a już mamy letnie przesilenie, i dzień zacznie się zmniejszać, niedostrzegalnie najpierw, a potem coraz wyraźniej. Nieubłagany rytm Kosmosu, od którego coraz dalej ludzkość odchodzi, zamknięta w stechnicyzowanej cywilizacji. Rok się obraca jak wieniec z czterema świecami (dwa razy przesilenie, dwa razy równonoc), i przypomina o upływie czasu i Przyjściu Pana, które czas zatrzyma.

Rok liturgiczny łączy się dla mnie z porami roku: te same kartki brewiarza inaczej wyglądają w styczniu, inaczej w czerwcu. Drugi tom, zawierający w sobie Wielki Post i Okres wielkanocny, też inaczej odbija światło w zależności od tego, w jakim czasie się na nim modlę: te same psalmy po prostu inaczej wyglądają, mają inną barwę, wielkopostną, i inną, wielkanocną, w tym samym tomie Liturgii Godzin. Strony na Boże Ciało, na Narodzenie św. Jana, na świętych Apostołów Piotra i Pawła są gorące, z późnym zachodem słońca, to na nich widać, chociaż nie umiem wyjaśnić, w jaki sposób się to dzieje. W tym samym tomie Nawrócenie św. Pawła inną już ma barwę, inne światło, padające z lampy. W czwartym tomie Narodzenie świętej Maryi ma jeszcze inną barwę, łagodnego, jesiennego już słońca, a dzień Wszystkich Świętych daje zupełnie inny blask. Inne kwiaty (lub ich brak, w Wielkim Poście i Adwencie) przychodzą z różnymi dniami i okresami. Albo przynajmniej przychodziły, w tym roku peonie zamiast na św. Jana były już przy Nawiedzeniu. Matka Boża z Góry Karmel to zawsze były kolorowe, azjatyckie lilie, póki rosły na działce... I tak dalej, i tak dalej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz