poniedziałek, 2 czerwca 2014

Kurioza

Msza żałobna za generała Jaruzelskiego. W czasie niej odczytano list od... arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia! Słyszałem tylko fragment w telewizji, brzmiał dosyć serdecznie, z podziękowaniami za życzenia, jakie generał wysyłał arcybiskupowi, dołączając do nich cenne książki ze swego księgozbioru, jak np. 16-wieczny modlitewnik. Co w tym kuriozalnego? Otóż arcykatolickie media, z reguły promujące księdza arcybiskupa, nawet nie wspomniały o jego liście, wiele miejsca poświęcając osądzaniu i opluwaniu zmarłego. Czy może metropolita gdański stracił ich uznanie przez ten gest? (Dodatek: jednak właśnie przeczytałem wypowiedź arcybiskupa w Niedzieli, bardzo wyważona i bardzo chrześcijańska [nie myślałem, że to kiedykolwiek napiszę!]; został Nasz Dziennik, w którym nic nie wspomniano o tym liście.)

Proboszcz katedry polowej Wojska Polskiego poinformował, że generał Jaruzelski z własnej woli poprosił o spowiedź. To piękne, to świadectwo Bożego wszechmocnego miłosierdzia. I tyle nam w zupełności wystarczy wiedzieć. Ale ksiądz proboszcz dodał jeszcze informację, że generał uzyskał rozgrzeszenie. A to jest już pogwałcenie tajemnicy spowiedzi, zwłaszcza że, jeśli dobrze zrozumiałem tę wypowiedź, to nie on słuchał spowiedzi Jaruzelskiego. Żeby było jasno: nie kwestionuję możliwości otrzymania rozgrzeszenia przez generała Jaruzelskiego*), bo ufam Bożemu miłosierdziu, ale kapłan nie ma prawa zdradzać jakichkolwiek szczegółów dotyczących spowiedzi. Kapłan puka w konfesjonał nawet wtedy, gdy nie udziela rozgrzeszenia, aby inni penitenci nie pomyśleli, że ktoś nie dostał rozgrzeszenia, będą go przecież widzieli, jak odchodzi od konfesjonału. I tak samo kapłan nie może zdradzić, że udzielił rozgrzeszenia. [okazało się, że sprawa nie jest taka prosta, jak sądziłem: vide komentarze do tego wpisu]

A obserwując rozmaite ludzkie reakcje w związku z pogrzebem Wojciecha Jaruzelskiego nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wielu mieszkańców kraju nad Wisłą wyznaje zasadę: Kalemu ukraść krowy, źle; Kali ukraść krowy, dobrze. Przerażające, że naród, który wydał św. Faustynę, sekretarkę Miłosierdzia Bożego, tak jest nieskory do praktykowania miłosierdzia.
_______________________
*) Dziwi mnie natomiast świecki pogrzeb, właśnie wobec wspomnianej spowiedzi i mszy za zmarłego.

7 komentarzy:

  1. Może generał, przewidując kontrowersje przy pogrzebie, zwolnił spowiednika częściowo z tajemnicy? Ale jeśli tak faktycznie było, to warto by o tym wspomnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy penitent ma prawo zwolnić spowiednika z tajemnicy spowiedzi?

      Usuń
    2. Skoro penitenta nie obowiązuje tajemnica spowiedzi, to chyba z tego wynika, że może pewne rzeczy pozasakramentalnie powtórzyć księdzu - ale to tylko moje rozważania na chłopski rozum, może coś mi umyka.
      Inna sprawa, że wynik spowiedzi pośrednio zdradziło też to, że podano, iż generał po spowiedzi od tego samego kapłana przyjął Eucharystię - a chyba nie doszło by tego, gdyby rozgrzeszenia nie było.
      A o karteczkach do spowiedzi jest tutaj:
      http://www.niedziela.pl/artykul/84830/nd/Tajemnica-spowiedzi

      Usuń
    3. O, dzięki, to wiele wyjaśnia, jednak udzielenie rozgrzeszenia należy do tajemnicy. Przy penitencie podobno mówi się nie o tajemnicy, co o dyskrecji. Istotnie, podano, że gen. Jaruzelski przyjął Komunię św., więc pośrednio wskazano, że otrzymał rozgrzeszenie - ciekawe, co na to prawo kościelne? W nekrologach zwykle się pisze, że ktoś otrzymał sakramenty święte. Wydaje mi się, że to najlepsze rozwiązanie, bez wnikania w szczegóły. Z drugiej strony, może wiadomość o spowiedzi i Komunii generała kogoś natchnie do nawrócenia? Nie wiadomo, jak Bóg działa.

      Przypomina mi się taka sytuacja, nie pamiętam, czy z jakiegoś filmu, czy z czyjejś opowieści: mała miejscowość, przed mszą spowiada się kobieta, nie otrzymuje rozgrzeszenia. Mszę odprawia ten sam ksiądz, który spowiadał, kobieta podchodzi do Komunii. Jeśli ksiądz nie udzieli jej Komunii, zdradzi wszystkim - chociaż pośrednio - że nie otrzymała rozgrzeszenia, ludzie widzieli, że się spowiadała przed mszą. Jeśli udzieli Komunii, pozwoli, aby kobieta popełniła świętokradztwo. Jak z tego wybrnąć? Udać, że zabrakło komunikantów?

      Usuń
  2. Nie znam się na przepisach, nie wiem, gdzie ich szukać. Zawsze myślałam, że tajemnica spowiedzi dotyczy jej treści a nie "finału", ten mi się wydawał "publiczny", jak publiczna pokuta kiedyś praktykowana. Jak się do tajemnicy spowiedzi mają "kartki od spowiedzi"?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowiadywałem się, ponoć kwestia wyjawienia, czy rozgrzeszenia udzielono, jest dyskutowana, jedni uważają, że należy do tajemnicy, drudzy, że nie. Kodeks Prawa Kanonicznego mówi: Tajemnica sakramentalna jest nienaruszalna; dlatego nie wolno spowiednikowi słowami lub w jakikolwiek inny sposób i dla jakiejkolwiek przyczyny w czymkolwiek zdradzać penitenta. (kan. 983, par. 1) Nie określono tu jednak, na czym owa tajemnica polega, czy "zdradzanie penitenta" dotyczy tylko jego grzechów, czy też otrzymania lub nie rozgrzeszenia? Nie wiem, może się czepiam. Ale nigdy nie spotkałem się z publicznym oznajmianiem takich rzeczy - może tutaj zrobiono to dla ucięcia ewentualnych pytań i powątpiewań? Kwestia pozostaje otwarta.

      Nie wiem, co się pisze na "kartkach od spowiedzi". Znam takie kartki, ale z lat czterdziestych minionego wieku, i jest na nich tylko napisane "odprawił spowiedź wielkanocną, rok 1942".

      Usuń
    2. Dzięki!
      Moje subiektywne odczuwanie dopuszcza ujawnienie informacji otrzymaniu, lub nie, rozgrzeszenia, aczkolwiek wolałabym. Wiąże mi się to z tym, że grzech, nawet ukryty, dotyka całej wspólnoty, jeżeli rozumiemy ją jako "jedno ciało", i całej wspólnoty dotyka pozostawanie kogoś w stanie grzechu... Nie wiem, jak bym się odniosła do ujawnienia takich informacji na mój temat...
      Co do kartek od spowiedzi, to ja je pamiętam z czasów mojego bierzmowania ('89), ale nie pamiętam, co tam było napisane i nie wiem, czy nierozgrzeszony też by taką kartkę dostał.
      Pozdrawiam!

      Usuń