piątek, 20 czerwca 2014

Shōgun, czyli trzydzieści lat minęło

Tak się złożyło, że czas choroby przypadł na dwa tygodnie, kiedy mam przerwę w zajęciach, więcej czasu zatem poświęciłem oglądaniu telewizji. Trudno wprawdzie znaleźć coś wartego obejrzenia (chyba że ktoś gustuje w badziewiu typu Dom nad rozlewiskiem czy Na kłopoty... Bednarski, albo w kółko powtarzanych kabaretowych występach), ale czasami można trafić na coś ciekawego. Jedna ze stacji powtarza serial Szogun, po dwa odcinki dziennie. Pamiętam, jak oglądałem ten serial jakieś trzydzieści lat temu. Musiała być zima, bo pamiętam, że w kościele wystawiali jasełka. Czarno-biały telewizor, niektóre odcinki oglądane na mikroskopijnym telewizorze turystycznym (ekran jakieś 15 na 15 cm), który mój brat miał u siebie w pokoju – to wtedy, kiedy byli goście i w dużym pokoju, na dużym telewizorze, nie można było w spokoju oglądać. (Ten telewizorek bardzo się też przydawał, kiedy budowaliśmy statek kosmiczny.)


Dziwne wrażenie, oglądać ten film teraz, po tylu latach, na kolorowym, dużym ekranie – ale tak samo przyjemnie. Rozpoznaję te same japońskie słowa, których wtedy uczyliśmy się z tego filmu dla szpanu, była to jakaś namiastka znajomości egzotycznego języka. Ma ten film w sobie jakiś urok, chociaż pewnie, tak sobie teraz myślę, są w nim różne uproszczenia (aczkolwiek zgadzam się w zupełności z myślą, że jezuitom nie trzeba ufać). Może to chodzi o samurajskie zwyczaje, stroje japońskie, wnętrza i plenery... Taka np. scena, kiedy Blackthorne'owi każą oddać pistolet przed wizytą u pana Yabu, a on nie chce tego zrobić, nie ufając wysłannikom, i za radą Mariko daje go pełniącej rolę jego żony (nie pokazywano żadnych oficjalnych zaślubin) Fujiko, każąc jej strzec pistoletu za wszelką cenę. Wysłannicy natychmiast zwracają się do Fujiko, chcąc jej zabrać pistolet, a ona błyskawicznie celuje w ich przywódcę i mówi, że zabije każdego, kto spróbuje jej odebrać broń. Dramatyczna prostota.


Aha, przepraszam za nawiązanie w tytule do piosenki obleśnego Rosiewicza Andrzeja, ale tak jakoś się skojarzyło to przemijanie telewizyjne...

1 komentarz:

  1. Dziś - śmierć Mariko. Bardzo, bardzo smutny odcinek. Mariko była ozdobą całego serialu, mądra i piękna.

    OdpowiedzUsuń