Do karmnika przychodzą wróble, najbardziej je lubię. Są takie franciszkańskie, szaro-brązowe. Nie łapią ziarenka słonecznika tak jak sikorki i nie lecą na drzewo, aby tam je skonsumować, jedzą na miejscu. Dziś, gdy sypałem słonecznik, jeden przycupnął tuż przy balustradzie i odleciał dopiero wtedy, kiedy mocno wychyliłem się przez drzwi balkonowe. Odważny.
Masz prawdziwe wróble czy mazurki? U nas jest więcej mazurków.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że prawdziwe, nie zaobserwowałem czarnej plamki na policzku.
Usuń