Wpis długi i nudny.
W 2007 roku ukazała się książka Alyssy Lyry Pitstick – Light in Darkness. Hans Urs von Balthasar and the Catholic Doctrine of Christ’s Descent into Hell. Autorka, która skończyła rzymskie Angelicum i Międzynarodowy Instytut Teologiczny w Austrii, stara się wykazać, jak niezgodnie z Tradycją Balthasar przedstawia teologię Wielkiej Soboty. (Ciekawe, czy ktoś napisze podobną książkę nt. interpretacji Wielkiej Soboty Benedykta XVI.) Nie będę się zagłębiać we wszystkie szczegóły dyskusji, wyznaję, że książki jeszcze nie przeczytałem w całości, ale chcę zwrócić uwagę na to, co pani Pitstick pisze o łacińskiej liturgii Wielkiej Soboty.
Po pierwsze, odwołuje się tylko do tekstów obecnej Liturgii Godzin. Po drugie, dokonuje pewnych uproszczeń, pomijając teksty, które nie odpowiadają jej tezom.
Zwraca najpierw uwagę, że psalmodia Wielkiej Soboty mówi „bezpiecznym i pełnym pokoju spoczynku tego, kto pokłada ufność w Bogu (Ps 4:1-5.8; Ps 15 [16]), jak też o pełnej majestatu władzy Boga (Ps 23 [24]:7-10 czy Ps 94 [95]).” Owszem, pierwsze dwa psalmy mówią o spoczynku i o ufności, dodać można do nich także psalmy z modlitwy w ciągu dnia (26 [27] i 29 [30], który jest już właściwie dziękczynieniem za wybawienie od śmierci) czy psalm nieszporów: Ufność miałem nawet wtedy, gdy mówiłem: Jestem w wielkim ucisku (115 [116B]:10). Psalm 23 [24] mówi, istotnie, o chwale zwycięskiego Króla, przed którym otwierają się odwieczne podwoje, a Kościół odnosi go nie tylko do Zstąpienia do Otchłani, ale i do wjazdu do Jerozolimy, i do Wniebowstąpienia. Ale psalm 94 [95], o którym pisze pani Pitstick, nie jest psalmem własnym liturgii wielkosobotniej, jest psalmem Wezwania, używanym w Liturgii Godzin jeśli nie codziennie, to w każdym razie bardzo często. Owszem, cytaty z tego psalmu pojawiają się w wielkosobotnim czytaniu z Listu do Hebrajczyków, ale autor Listu odnosi je raczej do spoczynku, czy może lepiej: odpoczynku Boga, a nie do Jego władzy. Końcowe wersy tego czytania mówią wprawdzie o Słowie Bożym, które przenika wszystko (Hbr 4:12-13), ale czy da się to interpretować (tylko) jako opis wszechwładzy Boga, czy też jako zejście Jezusa, który jest Słowem Boga, w najgłębsze otchłanie ludzkiej egzystencji?
Ciekawe, że autorka nie przywołuje w ogóle psalmu 75 [76], z modlitwy w ciągu dnia, w którym wyraźnie jest mowa o złupieniu nieprzyjaciół i przerażającym majestacie Boga (75 [76]:6.8-10), jak też – wskutek interpretacji nazwy Salem jako hebrajskiego słowa, oznaczającego pokój (szalom) – o spokojnym spoczynku (cf. antyfona: In pace factus est locus eius). Skupia się na II czytaniu z oficjum, fragmencie starożytnej homilii wielkosobotniej (przypisywanej niegdyś św. Epifaniuszowi), który mówi o zejściu Pana do świata zmarłych i wybawieniu Adama i Ewy. „Homilia podkreśla, że Zejście do Otchłani miało na celu wyzwolenie sprawiedliwych i ogłoszenie powszechnej władzy Chrystusa: Bóg zasnął w ciele i wzbudził tych, którzy spali od wieków... A świat podziemny zadrżał.” Chrystus przybywa jako zwycięzca, z orężem krzyża, i wybawia Adama i Ewę. Podsumowuje całe oficjum, dodaje Pitstick, responsorium tego czytania: Recessit Pastor noster. Sama zaś autorka podsumowuje omówienie liturgii wielkosobotniej jednym zdaniem: „Inne oficja Wielkiej Soboty współgrają z tymi jasno wyrażonymi tekstami.”
Czy rzeczywiście? A co z psalmem 63 [64], z jutrzni, który jest lamentem i błaganiem o wybawienie od nieprzyjaciół? A psalm 142 [143] z nieszporów? Prześladuje mnie nieprzyjaciel, moje życie na ziemię powalił, pogrążył mnie w ciemnościach, jak dawno umarłych (...) Szybko wysłuchaj mnie, Panie, albowiem mój duch omdlewa. Nie zakrywaj przede mną swojego oblicza, bym się nie stał podobny do tych, którzy schodzą do grobu (...) Wybaw mnie od nieprzyjaciół (Ps 142 [143]:3.7.9). Gdzie tu mowa o spokoju i spoczynku albo o królewskiej władzy Chrystusa-Boga? Pieśń z Listu do Filipian także mówi o uniżeniu, o poniżeniu Chrystusa, z którego dopiero Bóg Go podźwignął i bardzo wywyższył (Flp 2:6-11). I jeszcze pieśń z Księgi Izajasza, w jutrzni, modlitwa umierającego Ezechiasza, z przejmującą antyfoną: Od bram Otchłani ocal moją duszę, Panie. Czy te „pozostałe oficja” (jak rozumiem, chodziło o teksty oficjów) współgrają idealnie z tymi, na które uwagę zwraca Ms Pitstick?
Zajrzyjmy do oficjum Wielkiej Soboty w dawnej liturgii. Pierwszy nokturn, istotnie, podkreśla pełen ufności spoczynek Chrystusa (psalmy: 4, 14 [15], 15 [16]). Kontynuuje tę myśl pierwsze czytanie, z Trenów Jeremiasza, ale już drugie i trzecie (Modlitwa Jeremiasza) mówią o bólu, cierpieniu i poniżeniu, a ich responsoria wzywają do lamentacji nad Zabitym. Drugi nokturn to mieszanka triumfu (psalmy 23 [24] i 29 [30]) i ufności (psalm 26 [27]) – nota bene, wszystkie te trzy psalmy pojawiają się i w obecnym oficjum Wielkiej Soboty. Czytania ze św. Augustyna mówią o cierpieniach Chrystusa, cierpieniach, które stały się możliwe dzięki Wcieleniu – można to interpretować i jako przejaw mocy Boga – tak potężny, że zechciał się poddać ludzkiemu losowi – i jako przejaw solidarności z losem człowieka, udziałem w jego najstraszliwszym cierpieniu, jak to podkreślają i Balthasar, i Benedykt XVI. Wreszcie, trzeci nokturn, który jest i wołaniem w ciemnościach (psalm 87 [88], najciemniejszy i najbardziej rozpaczliwy z psalmów, którego żadną miarą nie da się odnieść ani do ufnego spoczynku, ani do majestatycznej władzy Boga), i prośbą o wybawienie od nieprzyjaciół (psalm 53 [54]), i opisem triumfu (psalm 75 [76], używany i w obecnej Liturgii Godzin, który wspomniałem wyżej). Czytanie z Listu do Hebrajczyków mówi o ofierze Chrystusa, o Jego zbawczej Krwi (ten fragment jest obecnie czytany w oficjum Wielkiego Piątku). Drugie responsorium tego nokturnu warto przytoczyć w całości: Aestimatus sum cum descendentibus in lacum: Factus sum sicut homo sine adiutorio, inter mortuos liber. Posuerunt me in lacu inferiori, in tenebrosis, et in umbra mortis. Ciemność, zupełna ciemność, chociaż – inter mortuos liber, wolny pośród umarłych. Ta wolność może i jest jakimś przejawem wszechmocy Boga, ale jest też – jak w Liście do Filipian, wspomnianym wcześniej – znakiem dobrowolnego zejścia Chrystusa w najgłębsze ciemności ludzkiej egzystencji, tam, gdzie Boga nie ma. Jak to zinterpretuje pani Pitstick? Psalmodia jutrzni (laudesów) jest właściwie psalmodią używaną we wszystkie soboty Wielkiego Postu, ze zmianą tylko pieśni (zamiast Pwt 32:1-43 jest Iz 38:10-20, czyli pieśń Ezechiasza, jak i w obecnym oficjum). Ale antyfony, poza pierwszą, która istotnie jest pełna triumfu (O mors, ero mors tua, etc.), wyrażają żal i smutek, i ciemności.
Z nieszporami Wielkiej Soboty w dawnej liturgii jest trochę kłopotu: do reformy Piusa XII ich nie było, w czasie „wigilii” wielkanocnej śpiewano psalm 116 z potrójnym ‘alleluja’, i były to właściwie I nieszpory Wielkanocy. Pius XII zmienił to, i Wielka Sobota otrzymała własne nieszpory, identyczne zresztą z nieszporami Wielkiego Czwartku i Wielkiego Piątku (odmawianymi tylko przez tych, którzy nie uczestniczyli w Mszy Wieczerzy Pańskiej i liturgii Wielkiego Piątku). Był w nich psalm 115 [116B], o którym pisałem wyżej, psalm 119 [120] – lament spokojnego człowieka, żyjącego wśród wojowniczych sąsiadów, psalm 139 [140] – prośba o uwolnienie od podstępnych nieprzyjaciół, psalm 140 [141] – wieczorna modlitwa, wyrażająca odcięcie się od niegodziwców, ale także z prośbą o uwolnienie od nich, i psalm 141 [142], który, według św. Hilarego, mówi o Męce Pańskiej – Oglądam się w prawo i patrzę, lecz nikt się nie troszczy o mnie, nie ma dla mnie ucieczki, nie ma nikogo, kto by dbał o me życie; do Ciebie wołam, Panie... Ufność się tu pojawia, ale niewątpliwie psalmista nie leży spokojnie w łóżku... Te psalmy to wołanie udręczonego człowieka.
Po niedokładnym omówieniu oficjum Wielkiej Soboty, Ms Pitstick przechodzi do hymnów Wenancjusza Fortunata – o Krzyżu. Podaje je w jakimś dziwacznym tłumaczeniu, miejscami będącym raczej odległą parafrazą niż przekładem, i zwraca uwagę na opiewany w nich majestat Ukrzyżowanego, podkreślając, że hymn Vexilla regis używany jest nie tylko w Wielki Piątek (jedynie przez tych, którzy odmawiają nieszpory), ale i w święto Podwyższenia Krzyża. W porządku, tu ma kobieta rację. Nie mogę się jednak zgodzić z jej interpretacją (czy właściwie nie-do-interpretacją) tekstów wielkosobotnich.
Czy interpretację Wielkiej Soboty, jaką proponuje Balthasar, da się pogodzić z triumfalnym Zstąpieniem do Otchłani, jakie przedstawia chrześcijańska sztuka, literatura i – częściowo! – liturgia? Myślę, że tak. Te obrazy zdają się wykluczać z ludzkiego punktu widzenia, ale są to tylko obrazy, nasza próba wyrażenia tego, co niewyrażalne, co nie miało żadnego świadka – któż bowiem może wiedzieć, co przeżywał Chrystus, Bóg-Człowiek, w swej męce i śmierci, i zejściu do świata zmarłych, skoro wołał Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił, On, Syn umiłowany Ojca? I czy to, co głupie u Boga, nie przewyższa mądrością tego, co ludzkie (1 Kor 1:25.27sq)? Może, jeśli dałoby się spojrzeć na to z drugiej strony, opuszczenie Chrystusa, Jego wejście w najgłębszą ludzką ciemność, było właśnie triumfem i złupieniem Podziemia? My nie potrafimy tego połączyć, wydaje się to nam przeciwstawne, ale czy umiemy także zrozumieć to, że Jezus jest Bogiem i Człowiekiem zarazem, że ma naturę Boską i ludzką, które nie są zmieszane, ale też nie powodują rozdwojenia jaźni? Pewnie mądrzy teologowie lepiej się zdołają wypowiedzieć na te tematy, lepiej ocenią książkę Alyssy Pitstick. Ja chciałem tylko zwrócić uwagę na zbyt pobieżne, zbyt pochopne omówienie tak drogiej mi wielkosobotniej liturgii w poważnej przecież pracy naukowej.