Słyszałem dziś na mszy bardzo ciekawe wezwanie do Modlitwy Pańskiej: Odmówmy teraz tę modlitwę, której nauczył nas Pan Jezus, za naszą ojczyznę, Polskę. (Mam nadzieję, że w umyśle kapłana były przecinki.) Na mszy było kilku cudzoziemców, szkoda więc, że po Ojcze nasz nie było drugiego, za ich ojczyznę.
W połączeniu z koszmarnym i długim kazaniem, w którym ani słowa nie było o Ewangelii i czytaniach biblijnych, za to kilka idiotycznych błędów na temat wczesnej historii Kościoła i masa cytatów z Jana Pawła Wielkiego, taka msza staje się naprawdę ofiarą Krzyża, zjednoczeniem z cierpieniem Chrystusa Pana. Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża... Bogu niech będą dzięki.
W połączeniu z koszmarnym i długim kazaniem, w którym ani słowa nie było o Ewangelii i czytaniach biblijnych, za to kilka idiotycznych błędów na temat wczesnej historii Kościoła i masa cytatów z Jana Pawła Wielkiego, taka msza staje się naprawdę ofiarą Krzyża, zjednoczeniem z cierpieniem Chrystusa Pana. Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża... Bogu niech będą dzięki.
Odkąd zacząłem chodzić regularnie na Mszę trydencką, jestem pozbawiony okazji do takiego uczestnictwa w ofierze i takiego jednoczenia się z Cierpiącym ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie czuję się wezwany do takiego masochizmu, a do aktywnego uczestnictwa i owocności liturgii nie jest to wcale potrzebne ;)
Ale czemu to ma być masochizm? Nie wybieram sobie mszy ze względu na celebransa, przyjmuję to, co mi Bóg daje. Także liturgiczne cierpienie.
OdpowiedzUsuńBóg Ci też daje piękną Mszę u Benona ;)
OdpowiedzUsuńPoza tym papież zalecił, by w każdej parafii była Msza trydencka - może zgłoś się do proboszcza z Summorum Pontificum? ;)
Ale dla mnie masz u św. Benona nie jest piękna... Gdyby to była jedyna msza, na jaką mógłbym iść, poszedłbym. Pisałem o wyborze celebransa: na ogół "trafiam" na mszę piękną, ale czasami się zdarzy, że jest celebrans-gość, jak wczoraj, i cóż wtedy...
OdpowiedzUsuń