czwartek, 29 września 2011

Rafała nie znalazłem


Michael

Gabriel

Może to mógłby być Rafał, pieniądze w podróży się przydają:


A że na banknocie... Jak powiedziała moja ciotka, zobaczywszy przywiezioną z Włoch, przez synową, butelkę z winem w kształcie mundialowego pucharu: Naród pobożny, to nawet Chrystusa na butelkach mają.


Biedny w ogóle ten Rafał, po hebrajsku, i po łacinie, Raphael. Kiedy chodziłem do liceum i wybierano przewodniczącego szkolnego samorządu, jeden z kandydatów reklamował się na dużych plakatach: Głosuj na Rafalusa. Miało być po łacinie, aby pozyskać głosy klasy klasycznej, ale chyba nikt z nas na niego nie głosował. Naszym kandydatem był Wódz, w skrócie WuC. Zabawne to były czasy...

PS Tak się składa, że dziś także jest Rosz Haszana, żydowski nowy rok, a, jak czytamy w Księdze Daniela, Michał archanioł jest wielkim księciem, który opiekuje się ludem Izraela. Stoi więc dzisiaj jako opiekun rozpoczynającego się roku.

środa, 28 września 2011

W przychodni, czyli: A dlaczego?!

Poszedłem do lekarza z przeziębieniem. Trafiłem na zastępstwo do jakiejś kobitki. Pani doktór na chwilę wyszła z gabinetu, poinformowano mnie, ale zaraz wróci. Istotnie, wróciła po 20 minutach, a kiedy wchodziłem do gabinetu, powiedziała: Wystarczy wyjść na chwilę, a zaraz jakiegoś pacjenta podrzucą. Tak zatem zostałem podrzutkiem.

Pomijam badanie, było standardowe. Ale w pewnym momencie kobitka zapytała: Poci się pan? Trochę się zdziwiłem, bo to w końcu funkcja fizjologiczna właściwa ludziom, i potwierdziłem. A dlaczego?! Na chwilę straciłem zdolność mowy. W szkole nas kiedyś uczono, dlaczego człowiek się poci. Dokładnie nie pamiętam, a że kobitka ode mnie trochę starsza, co się dziwić, że nie pamięta, jeszcze dawniej przecież chodziła do szkoły. W każdym razie, diagnozy na temat mojego pocenia się nie postawiła.

Ludzie w metrze i w zatłoczonych tramwajach też się pocą. A dlaczego? Pewnie dlatego, że w pojazdach komunikacji miejskiej jest za gorąco, zwłaszcza w metrze. A że się pocą, to czuć tuż po wejściu do wagonu. Kobitka mogłaby tam wszystkich przepytać, dlaczego się pocą, może i doktorat by z tego zrobiła.

środa, 21 września 2011

U drzwi Twoich stoję, Panie, wejrzyj na moje merdanie

Kobieta klęczała w drzwiach do nawy, a za nią, z przedsionka, zaglądał, radośnie machając ogonem, jamnikopodobny pies. Niewątpliwie, poznał pies Pana swego.

wtorek, 20 września 2011

I znowu spam

Kolejna oferta nie do odrzucenia:

Marcin, wybielanie zębów za 99 zł, spektakl „Zaklinacz kobiet” za 29 zł!

Bardzo ciekawe są te zestawienia... Podejrzewam, że na spektakl wpuszczają tylko tych, którzy wybielili sobie zęby za 99 zł.

poniedziałek, 19 września 2011

Trwanie

Deus, qui in corde purissimo beatae Mariae Virginis dignum Sancti Spiritus habitaculum praeparasti, concede propitius, ut eiusdem Virginis intercessione in puritate cordis tibi adesse valeamus. Per Christum, Dominum nostrum. Amen.

niedziela, 18 września 2011

sobota, 17 września 2011

Narodzenie Boga w duszy, czyli Bogurodzica Znaku i Fra Angelico

Eckhart wiele pisze o narodzinach Boga w naszej duszy.

Mojej przyjaciółce, na rekolekcjach opartych na tzw. modlitwie głębi, polecano ikonę Matki Bożej Znaku, jako obraz obecności Jezusa w głębi serca. Nie lubię tego typu ikony, estetycznie mi nie odpowiada.


Co najwyżej te dwie, 12-wieczne ikony budzą we mnie swego rodzaju zachwyt nad tajemnicą Wcielenia i obecnością Jezusa w Maryi, która przyjęła Go w modlitwie i swoim sercem, i swoim ciałem, i zrodziła Go jako Syna.



Dla mnie tę ideę wyraża najbardziej Maryja ze Zwiastowania Fra Angelico, Jej twarz, Jej ręce, Jej pochylenie się, skłonienie, wyrażają właśnie to przyjęcie Chrystusa w sercu, przyjęcie Jego obecności w modlitwie. Jest to jedno z najpiękniejszych przedstawień Matki Bożej.


czwartek, 15 września 2011

Bolesna

Nie lubię dnia Matki Boskiej Bolesnej, rozbuchana i przeładowana pobożność wokół niego nagromadzona zupełnie mi nie odpowiada. Wolę myśleć po prostu według Ewangelii: Pod krzyżem stała matka... (J 19:25). Tak też Brandstaetter napisał w Jezusie z Nazaretu, i bardziej te cztery słowa przejmują niż Stabat Mater.

Dlatego zamieszczam dziś znalezione w sieci trzy obrazy Najświętszej Dziewicy, łagodne i pozbawione hałaśliwej pobożności Siedmiu Boleści itp., jak łagodna i cicha jest sama Maryja. Na jednym z nich, japońskiej wersji Matki Bożej Nieustającej Pomocy, aniołowie trzymają narzędzia Męki naszego Pana, więc niech ten obraz przypomina o bólu (wolę to słowo niż 'boleść') Maryi, który dziś wspominamy.



Ten ostatni bardzo mi się podoba, niestety, tak niewielki jest, że nie ma co myśleć o wydruku...

Oferta nie do odrzucenia

Maszyny do spamowania są bardzo przebiegłe, ale nie zawsze wiedzą, do kogo wysyłają mejl. Dostałem mejl, który w tytule miała taką elektryzującą ofertę:

Marcin, warsztaty auto jazdy -449zł, depilacja laserowa -251zł. Sprawdź to!

Wow...

środa, 14 września 2011

Sympatia

Zaczął się kolejny nowicjat. Póki co, są dla mnie zagadką, nic o nich nie wiem.

Przed zajęciami, kiedy modliłem się w kościele, pomyślałem, że najważniejszą zdolnością nauczyciela jest współ-czucie, συμπάθεια,  z uczniami i dla uczniów. Wszystko inne z niego ma wynikać.

poniedziałek, 12 września 2011

Nie tylko dominikanie

Dowiedziałem się, że ponoć jakiś młody cysters czytuje mój blog. Niniejszym chciałbym pozdrowić i dodać, że ostatnio czytam trochę cystersów i o cystersach (bardzo chcę zdobyć homilie spowiednika Mertona).

niedziela, 11 września 2011

sobota, 10 września 2011

Jeszcze z Mertona

W „Mistykach i mistrzach zen” Merton cytuje także list Piusa XII, z 1955 roku, do biskupa Augsburga:

Kościół katolicki nie jest Kościołem kultury zachodniej. Nie utożsamia się z żadną określoną kulturą i jest gotów zawrzeć przymierze z każdą kulturą. Chętnie uznaje w każdej kulturze wszystko, co nie jest sprzeczne z dziełem Stwórcy.

Wydaje się nam zbyt często, że Kościół to tylko Europa. A przecież początki Kościoła są judeochrześcijańskie, przechowane częściowo w czcigodnych Kościołach Bliskiego Wschodu. We wczesnym średniowieczu Kościół podał rękę ludom germańskim, których kultura dla delikatnych łacińskich poetów pokroju Sydoniusza Apolinarego była barbarzyńska i wstrętna. Jeszcze Ameryka, Afryka, Azja... Kościół jest jak uparta roślina, która umie się przystosować do każdego klimatu, do każdej gleby.

Dwa obrazki, pokazujące, jak czasami szokujące może się nam wydawać przymierze Kościoła, o którym pisał Pius XII, zawarte z kulturą tak różną od naszej.

Zwiastowanie

Michał archanioł

O jezuitach i szerzeniu świętej wiary

Czytając „Mistyków i mistrzów zen” Mertona, dowiedziałem się ciekawej rzeczy. Otóż w styczniu AD 1615 Święte Oficjum wydało trzy pozwolenia dla jezuitów, pracujących misyjnie w Chinach. Pozwolono im odprawiać mszę świętą z zakrytą głową, jako że głowa odkryta dla Chińczyków wyrażała brak szacunku. Pozwolono im zrobić przekład Biblii na język chiński. I wreszcie, pozwolono chińskim jezuitom (jak rozumiem z dalszej części książki Mertona – Chińczykom, wyświęconym na kapłanów w zakonie jezuitów) odmawiać brewiarz i odprawiać mszę świętą – w całości! – po chińsku, w literackiej chińszczyźnie. Zezwolenia nigdy nie uchylono, ale wskutek różnych komplikacji polityczno-kongregacyjnych i międzyzakonnych, nie skorzystano też z niego. Pierwszego Chińczyka wyświęcono w 1644, nie wiem, jak wyglądała kwestia tłumaczeń ksiąg liturgicznych. W każdym razie, kongregacja Pro propaganda fide nie była jezuitom przychylna, i cała sprawa ugrzęzła w martwym punkcie. Szkoda.

piątek, 9 września 2011

Wyrzuty sumienia


Nawiązując jeszcze do wspomnianego niedawno, pesymistycznie, opactwa, przypomniało mi się pewne zdarzenie. Otóż kiedy byłem tam w 1994, spacerując po ogrodach zobaczyłem o. Z. (jeśli dobrze pamiętam), koszącego trawnik elektryczną kosiarką. Na trawniku, idealnie zielonym, w jednym miejscu rosła grupka stokrotek. Chciałem się zatrzymać i powiedzieć: Niech ojciec oszczędzi te stokrotki – i nie miałem odwagi. Kiedy wracałem, stokrotek już nie było, a o. Z. Pewnie zadowolony był z dobrze wykonanej pracy.


A przypomniało mi się to teraz, kiedy spacerowałem po skoszonym trawniku, na którym niedawno jeszcze był tłum stokrotek.


czwartek, 8 września 2011

Panieństwo Matki Bożej

Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego w najnowszej edycji Mszału Rzymskiego zamieniono starożytną modlitwę nad darami z dnia Narodzenia błogosławionej Maryi (jedno z najpiękniejszych w swej prostocie świąt) na nową, owszem, bardzo piękną i głęboką teologicznie (i częściowo jest ona nawet oparta na starej). Co nieprawomyślnego było w tamtej modlitwie, która pojawia się we wczesnośredniowiecznych sakramentarzach? Co więcej, to nie jest kwestia 'liturgia sprzed Vaticanum II – liturgia po Vaticanum II', to kwestia liturgia po Vaticanum II contra... liturgia po Vaticanum II.

Obecna modlitwa, z najnowszej edycji mszału, a więc jeszcze niedostępna po polsku:

Nativitatem beatae Virginis Mariae cum gaudio recolentes, tibi, Domine, munera nostra deferimus, et supplices deprecamur, ut Filii tui nobis succurrat humanitas, qui ex eadem Virgine carnem dignatus est suscipere.

Dawna modlitwa, jeszcze używana w poprzednich edycjach mszału, opracowanego na polecenie Pawła VI:

Unigeniti tui, Domine, nobis succurrat humanitas, ut, qui natus de Virgine, matris integritatem non minuit, sed sacravit, in Nativitatis eius sollemniis a nostris nos piaculis exuens, oblationem nostram tibi faciat acceptam.

Chodzi o matris integritatem non minuit? Dla współczesnego człowieka już nie do przyjęcia jest dziewicze narodzenie Jezusa? Czyli trzy gwiazdy na maforionie Maryi, jakie widzimy na ikonach, trzeba usunąć?

Przy okazji, kwestia tłumaczeń biblijnych: w oficjum czytań dnia dzisiejszego mamy fragment z Księgi Rodzaju. Przy Adamie stoi niewiasta, w wersji Biblii Tysiąclecia, używanej w liturgii. Pan, Bóg, mówi do niej: Dlaczego to uczyniłaś? Przekład Edycji św. Pawła ma już kobietę zamiast niewiasty, ale pytanie wciąż to samo: Dlaczego to uczyniłaś? Czyżby Bogu nie wypadało zapytać: Dlaczego to zrobiłaś? Brzmi naturalniej, zwłaszcza w tym kontekście. Wszak ojciec do nieposłusznego dziecka nie mówi: Dlaczego to uczyniłeś... 

I jeszcze jedno tłumaczenie. Pierwsza antyfona w nieszporach Narodzenia Maryi brzmi tak: De Iesse progenie processit Virgo Maria, in cuius thalamum introivit Spiritus Altissimi. Czyli, dosłownie: Z potomstwa Jessego pochodzi Dziewica Maryja, do Jej łożnicy wszedł Duch Najwyższego. Widać owa łożnica gorszyła tłumaczy, bo w polskiej wersji czytamy: Duch Święty zstąpił na Dziewicę Maryję.

Ósmy września i ósmy wiek

Kontakion ku czci błogosławionej Maryi, prosto z Bizancjum. Jeden z moich angielskich znajomych mówi, że ta muzyka chodziła za nim w czasie, kiedy kończył studia. Nie dziwię się, jest naprawdę thrilling.

środa, 7 września 2011

Dokarmianie liturgii

Zapytano mnie, prywatnie, czy mógłbym napisać jakieś liturgiczne teksty (tzn. hymny, i ewentualnie antyfony) ku czci św. Cuthberta, zupełnie pominiętego obecnie w liturgii Kościoła na Wyspach. Jeden przynajmniej hymn do św. Cuthberta istnieje, zapisano go w hymnarzu z Durham, pewnie i jakieś antyfony się znajdą.

Napisałem zaś hymn ku czci św. Oswina. Znalazłem tylko modlitwy ku jego czci, i to aż kilka, tak popularny stał się w Northumbrii w późnym średniowieczu, i chyba jedną, rymowaną (buuuuuuu!) antyfonę. Hymnu nigdzie nie uświadczyłem, więc napisałem, jako że to jeden z droższych i bliższych mi świętych. Oczywiście, nie jest to hymn na modłę klasyczną, według zasad metryki etc., bardziej na wzór tych hymnów, które mamy w liturgii, a które takie obrzydzenie budziły w Urbanie VIII (świeć, Panie, nad jego biedną duszą).

Osuine, rex humillime,
adesto nostris precibus,
Christi favorem obtine
nobis indignis servulis.

Ab omnibus diligeris,
benignus omnibusque es,
antistiti carissimus,
Aidano viro nobili.

Sed ab amico traditus,
Christus ut agnus innocens,
tu cum amico fideli
cruente interficeris.

(tu dodam jeszcze jedną zwrotkę, jak sądzę)

Deo Patri sit gloria
eiusque soli Filio,
cum Spiritu Paraclito
in sempiterna saecula. Amen.

wtorek, 6 września 2011

Moje najnowsze odkrycie

Czyli japońskie czajniczki do herbaty o nazwie Suki. Urocze! Kolorów jest więcej. Niestety, chyba niedostępne w tym kraju...




Wy dajcie im pić

W nocy padał deszcz, wiał silny wiatr: gruszki pospadały na ziemię, a Huan nawet nie próbował położyć się w mokrej trawie.

Tymczasem o świcie, na trawnikach banku, już działały zraszacze.

Wszak wody ci*) u nas dostatek, a że niektórzy umierają z pragnienia w Afryce...
________________
*) Dativus ethicus

poniedziałek, 5 września 2011

I jeszcze raz kwiatki

Moje ukochane Geranium phaeum, bodziszek żałobny, stąd wzięty. Zachwycająca jest i nazwa, i kolor.


Jednak idzie ku gorszemu, czyli zgorszenie pesymisty

Dawno, dawno temu, za siedmioma stacjami kolejowymi, za siedmioma przystankami autobusowymi, było sobie opactwo benedyktynów. Wielu zachwycała sprawowana w nim liturgia, chociaż nieszpory, modlitwa wieczorna, śpiewana była o godzinie 15., a w niedziele nawet o 14:30! Za to wieczorem, o 19:30, zaczynała się wigilia, oficjum czytań.

Opowiadano mi, że z nastaniem nowej dynastii wiele się zmieniło w opactwie. Nieszpory śpiewa się, jak Pan Bóg przykazał, wieczorem. Przypadkiem trafiłem na internetową stronę opactwa, rzeczywiście: nieszpory o 19. Pięknie. I nagle... nagle moja i tak już, od 2002 roku przynajmniej, jeśli nie od 1999, niezbyt dobra opinia o owym opactwie (cztery 'o' pod rząd... dobrze, że nie dwa) stała się jeszcze gorsza. Oficjum czytań, godzina 15., w dni powszednie. Wigilia o 15. Godzina kanoniczna, która, według wskazań Soboru, w chórze ma zachować charakter godziny nocnej! W porządku, nikt nie domaga się sprawowania jej o 2. w nocy, jak nakazuje np. Regularis Concordia, ale o 15??? Karmelitanki, słabe kobiety, odmawiają ją, właśnie jako wigilię, o 21., i nie narzekają na brak snu, a wstają równie wcześnie, jak benedyktyni, i równie ciężko, jak oni, pracują fizycznie. A można przecież, jak kiedyś robiono wręcz odruchowo, i jak wciąż robimy w czasie Triduum Sacrum, odmawiać tę godzinę rano, razem z poranną modlitwą, jutrznią! Wigilia o 15! Nocna godzina, godzina czuwania, śpiewu psalmów i czytania Pisma, tak droga mnichom – o 15!!! W klasztorze mnichów, dbających przecież o tradycję, którzy nie uważają pójścia z czasem za zdradę, ale za twórcze rozwinięcie tego, co zostawili ojcowie. Nie wątpię, że ojcowie z Islandii, gdyby tam powstawał monastycyzm chrześcijański, nie mieliby nic przeciwko wigilii o 15., w pewnych okresach roku przynajmniej...

Jeśli kiedyś w tym opactwie fałszywie brzmiały o 15. hymny, opiewające zachód słońca, np. w lipcu, to co teraz z hymnami, które wspominają o ciemnościach nocy i zapalonych pochodniach? O 15., przypomnę, o 15.

Niebiosa, spuśćcie zasłonę miłosierdzia.

PS Ten tekst dedykuję z wyrazami sympatii p. Piotrowi Chrzanowskiemu, myślę, że on się pod nim spokojnie podpisze.

niedziela, 4 września 2011

Czy św. Ambroży lubił ptaki?

Łączy się go zwykle z pszczołami, których też jest patronem. Chyba jednak Ambroży kochał całą przyrodę i obserwował ją dokładnie.

W hymnie z niedzielnej jutrzni, którego Ambroży jest autorem, śpiewamy o kogucie, czujnym stróżu pośród głębokiej nocy (noctis profundae pervigil), którego pianie zmusza do ucieczki korowód demonów, tańczących nocą (o czym wiedzą wszyscy bohaterowie baśni), i uspokaja wzburzone fale morza (jak tego doświadczył król Kanut).

W swoim komentarzu do Księgi Rodzaju Ambroży pisze i o słowiku, który też jest czujnym stróżem (pervigil custos), przynoszącym swym śpiewem pociechę pośród bezsennej nocy.

Ciekawe, czy Tolkien lubił św. Ambrożego. (Pewne skojarzenia się tolkienistom nasuną.)

sobota, 3 września 2011

Zdrowaś Maryjo

Wspaniałe wrażenie sprawia słuchanie po serbsku tekstu, który znam na pamięć po grecku, rodzaj prawosławnego Zdrowaś Maryjo. Raduj się, tak jak w Ewangelii, raduj się, Bogurodzico Dziewico. W tej muzyce słychać tę radość.


piątek, 2 września 2011

Usłyszane, zasłyszane, etc., czyli o urokach piosenek radiowych

W radio jakaś, jak to mówi moja przyjaciółka, babeczka, śpiewa radośnie: Zapalenie pęcherza męczy mnie... Przypadłość jak przypadłość, w końcu nic wstydliwego, każdy może mieć kłopoty z pęcherzem. Ale czemu, skoro tak radośnie to obwieszcza światu (nawet owo 'męczy' można zrozumieć jako wyraz masochistycznej przyjemności, doświadczanej przez śpiewającą babeczkę), zaraz potem dośpiewuje, że tak bardzo, tak bardzo chciałaby się go pozbyć? Zdecydować się nie może: varium et mutabile est semper femina?

czwartek, 1 września 2011

Znowu ta litania

Przypadkiem trafiłem na Youtube na litanię do Wszystkich Świętych, śpiewaną w czasie procesji kardynałów przed ostatnim konklawe. Jeśli ktoś kiedykolwiek myślał, że Kościół święty może upaść, polec, zniknąć, niech posłucha tejże litanii, a zrozumie, że moce, stojące za Kościołem, są potężniejsze niż wszystko w świecie widzialnym i niewidzialnym, i dlatego obietnica naszego Pana – że bramy świata podziemnego, bramy śmierci, nie przemogą Kościoła – zawsze się spełnia, aż do końca czasów.