W radio jakaś, jak to mówi moja przyjaciółka, babeczka, śpiewa radośnie: Zapalenie pęcherza męczy mnie... Przypadłość jak przypadłość, w końcu nic wstydliwego, każdy może mieć kłopoty z pęcherzem. Ale czemu, skoro tak radośnie to obwieszcza światu (nawet owo 'męczy' można zrozumieć jako wyraz masochistycznej przyjemności, doświadczanej przez śpiewającą babeczkę), zaraz potem dośpiewuje, że tak bardzo, tak bardzo chciałaby się go pozbyć? Zdecydować się nie może: varium et mutabile est semper femina?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz