Dla
przeciętnego katolika w tym kraju wigilia jest tylko jedna: ta
Bożego Narodzenia. Nieco bardziej obeznani z liturgią Kościoła
wiedzą jeszcze o wigilii Wielkanocy, matce wszystkich wigilii. Ale
Kościół zachowuje jeszcze, zgodnie z prastarą tradycją, inne
wigilie. Jedną z nich jest ta przed uroczystością świętych
Apostołów Piotra i Pawła.
Hymn,
który rozpoczyna tę wigilię – hymn I nieszporów –
przypisywano niejakiej Elpis, i uważano ją za żonę Boecjusza,
chociaż wiemy, że żoną Boecjusza była Rustycjana. Być może
autorką jest rzeczywiście jakaś Elpis, ale z Boecjuszem nie ma ona
nic wspólnego.
Aurea
luce et decore roseo, / lux lucis, omne perfudisti saeculum, tak się
ten hymn zaczyna. Złote światło i różane piękno. Czy chodzi o
zachód słońca? Możliwe. Ale lux aurea oznacza po prostu światło
dnia, niekoniecznie popołudniowe, a różane piękno skojarzyć się może z – grecką
wprawdzie – różanopalcą Jutrzenką. A czy lux lucis to po prostu
wschodzące słońce, czy Chrystus jako słońce duchowe? A. S.
Walpole uważa, że jedno i drugie jest możliwe. W każdym razie,
obraz zdaje się bardziej odpowiadać świtowi niż wieczorowi,
zwłaszcza że w dalszej części hymnu czytamy o hac sacra die, tym
świętym dniu. Liturgicznie dzień zaczyna się o zachodzie słońca
dnia poprzedniego, stąd I nieszpory, jednak – zgodnie z prawami
natury i zgodnie z pierwszym rozdziałem Księgi Rodzaju – wieczór
to wieczór, zachód słońca, nadejście ciemności. Dopiero ranek –
czyli właściwie połowa dnia liturgicznego – przyniesie
powracające światło słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz