Neopogaństwo
uważa całą naturę ludzką za dzieło jakiegoś bóstwa, od
którego pochodzą liczne rasy i narody ziemi, lecz tak jak gwiazdy
różnią się między sobą światłem i wspaniałością, tak samo
można powiedzieć, że jeden naród jest szlachetniejszy od
drugiego, jedna rasa doskonalsza od drugiej. W miarę, jak jedna nosi
w sobie więcej światła od innej, sądzi, że ma obowiązek świecić
nad światem. Uważa przy tym, iż jest to możliwe tylko wtedy, gdy
znalazłszy w sobie elementy obce, uwolni się od wszelkiego
zanieczyszczenia nimi. Stąd kult rasy i krwi, kult bohaterów
własnego narodu. Oto jak mylny punkt wyjścia może doprowadzić do
fatalnych błędów. Doprawdy, scena to wzbudzająca litość, gdy
widzi się tak wielki entuzjazm, tyle energii zużytej na osiągnięcie
błędnych i bezpodstawnych ideałów. (…) Wyznajemy pochodzenie od
Boga, kiedy modlimy się o nadejście jego królestwa, co nie oznacza
rasy i krwi, lecz uniwersalne braterstwo. Wszyscy jesteśmy braćmi,
nawet ci, którzy nas nienawidzą i zabijają, bo jesteśmy
zjednoczeni z Tym, który oświeca swoim światłem zarówno dobrych,
jak i złych. (bł. Tytus Brandsma OCD, kapłan, męczennik)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz