Będzie (nieco) zgryźliwie.
W poczekalni skusiłem się na przeglądanie kolorowych gazetek („czasopismo” brzmi zbyt poważnie jak na ten typ prasy). W niemal każdym relacje z życia pewnej polskiej aktorki, nazywanej jedną z najlepszych, najsłynniejszych i w ogóle naj... aktorek współczesnych. Kilka razy zdarzyło mi się ową babeczkę widzieć w różnych produkcjach. W każdej grała dokładnie w ten sam sposób (widać naśladuje Maję Komorowską), do tego ma ona bardzo charakterystyczny, wrzaskliwy głos. Więcej, nawet rysy jej twarzy są wrzaskliwe: znajdźcie w swoim otoczeniu kogoś wrzaskliwego i popatrzcie, jego oczy, usta, cała twarz są bardzo charakterystyczne. (Nauczyłem się rozpoznawać wrzaskliwe twarze już bardzo dawno, w szkole podstawowej, w której pracowała niejaka pani Rybak: wrzaskliwości okaz doskonały.) Jej pojawienie się na ekranie telewizyjnym sprawia, że mam ochotę przyciszyć telewizor albo zatkać uszy.
No cóż, może taki jest teraz ideał aktorki. Monotonnie wrzaskliwa.
A skoro już o aktorach: denerwuje mnie, kiedy aktorzy pretendują do roli wyroczni moralnych czy, nawet, kulturalnych. W końcu ich zawód opiera się ze swej natury na kłamstwie (aktor po grecku to hypokrites), przez stulecia postrzegany był z pogardą, a tu nagle aktorzy wyrastają na wzorce i na znawców każdej dziedziny życia. Ot, taka np. powinowata mojej ciotki, aktoreczka w wieku emerytalnym, pojawia się wszędzie, gdzie tylko może, jako specjalistka od wszystkiego. I na sądownictwie się zna, i na psychologii, i na polityce, a jestem pewien, że także na geografii, chirurgii, finansach, hodowli kur i całej masie innych rzeczy. Gdyby o gramatyce porównawczej mówiono w telewizji lub pisano w kolorowych tygodnikach, z pewnością też zabrałaby głos.
Denerwuje mnie także, kiedy aktorzy wykorzystują swoją pozycję dla zbierania pieniędzy na leczenie chorych kolegów. W czym lepszy jakiś aktor, który przeszedł udar albo walczy z rakiem, od zwykłego człowieka, którego takie choroby spotkały? Znajomi aktora zaraz zorganizują akcję zbiórki pieniędzy, pokażą się w telewizji, dadzą się usłyszeć w radio, ludzie będą płacić. Czy godzi się tak wykorzystywać własną popularność?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz