wtorek, 8 lutego 2011

Nos, gardło, uszy

Najpierw zachorował mój niemal 90-letni ojciec – jakaś grypopodobna infekcja. Potem ja, ale do wirusa musiało dojść jakieś bakteryjne nadkażenie. 4 lutego poskarżyłem się mojemu przyjacielowi Chrisowi, angielskiemu księdzu, że męczy mnie choroba: gardło, nos... Did you get St Blaise blessing yesterday?, zapytał Chris. Nope, odpowiedziałem zgodnie z prawdą, na co Chris, z typowym dla siebie poczuciem humoru: Well, you see: that’s what happens!

Swoją drogą, zastanawiam się, czy św. Błażej od nosa jest także, czy tylko od gardła. Może być od gardła i uszu, bo i lekarz zwany jest otolaryngologiem (czyli, z grecka, ucho-gardłowym lekarzem). Ale nos? Chyba że pełna nazwa specjalności to rinotolaryngolog?

2 komentarze:

  1. Moja zona, z zawodu lekarz choc innej specjalności, powiada, że byłby to "otorinolaryngolog".

    OdpowiedzUsuń
  2. O, dziękuję, czyli od uszu przez nos do gardła. Nawet całkiem wygodnie - najpierw dwie ścieżki, potem, z ich połączenia, jedna.

    OdpowiedzUsuń