poniedziałek, 13 lutego 2012

O psach, bachorach i hucznych zabawach

Ostatnio ktoś mi powiedział, że psy trzymać można tylko poza miastem. Psy trzymane w mieście są bowiem agresywne, siedząc w domu wciąż szczekają, a kiedy już wychodzą na dwór, szczekają i atakują ludzi. Nie mówiąc już, oczywiście, o kupach.

Pisałem już o kupach na trawnikach, nie tylko psich, ale i ludzkich. (Swoją drogą, mam zawsze jakiegoś psa, od ponad trzydziestu lat, i pamiętam, że kiedyś nie było problemu z ich załatwianiem się na dworze. Wszystko było naturalne. Teraz kupę trzeba zebrać w foliową torebkę i wyrzucić do śmietnika. Kupa może się rozłożyć, ale torebka już nie. A przecież dbamy o środowisko. Może ktoś powiedzieć, żeby psie kupy zbierać w papierowe torebki. Najwyraźniej taka osoba nigdy psiej kupy nie sprzątała.) Wysadzone z samochodu dziecko załatwia się na trawniku, jeszcze podtarte chusteczką, którą zostawia się, rzecz jasna, razem z kupą, na trawniku. I wszystko jest OK. Żeby chociaż w krzakach kucnęło...

Niektóre psy bywają agresywne, to prawda, chociaż z moich obserwacji wynika, że częściej okazują agresję wobec innych psów niż wobec ludzi. Zwykle psy mają swoich psich znajomych i przyjaciół, z którymi chętnie się bawią, ale są też i takie, na które warczą właściwie bez powodu, po prostu ich nie lubią już na odległość. Suki bywają agresywne wobec innych suk, psy wobec psów, ale to nie reguła. Dwa razy zdarzyło się, że inny pies zaatakował moje psy: raz właściciel zapewniał, że jego pies nic nie zrobi Nessie, i, niestety, uwierzyłem; drugi raz, pies zaatakował Huana, bo właściciel, zamiast go pilnować, rozmawiał przez komórkę. Poza tym, są smycze i kagańce, odpowiedzialny właściciel zadba o to, żeby jego pies nikomu nie zrobił krzywdy. Swoją drogą, ci, którzy nie mają psów, powinni wiedzieć, że próba odwzajemnienia psiego ataku, jeśli już taki się zdarzy,  jest najgłupszą rzeczą, jaką można zrobić: wszelkiego rodzaju tupanie, machanie ręką czy siatką, wrzeszczenie itp. tylko pogarsza sytuację.

Zostało jeszcze szczekanie. To prawda, może być uciążliwe, ale równie uciążliwe mogą być wrzaski bachorów na środku ulicy czy za ogrodzeniem przedszkola, odbijanie piłki w mieszkaniu do późna w nocy, nie wspominając już o wszelkiego rodzaju, jak to teraz mówią, domówkach, z głośno grającą muzykę i pijanymi wrzaskami. Kiedyś musiałem wyjść z Huanem po pierwszej w nocy, i z drugiej strony ulicy słyszałem odgłosy hucznej imprezy. Aż dziw, że sąsiedzi to znieśli, Huan miał ochotę wrócić natychmiast do domu. Nota bene, uwaga dla tych, którzy z psami kontaktu nie mają: hałas może psa albo przestraszyć, albo też rozwścieczyć.

Może dzieci też powinno się wychowywać poza miastem, i poza miastem urządzać wszelkiego rodzaju towarzyskie imprezy? Jestem za.

4 komentarze:

  1. Ciekawy wpis. Rzeczywiście jest problem, bo ludzie wydają się jacyś zacofani, mimo że mamy XXI wiek. Pies to pies: szczekać musi, bo przecież śpiewać nie będzie :) A i nie każde warknięcie, czy chwycenie zębami to od razu agresja. Pies zazwyczaj najpierw wysyła sygnał ostrzegawczy i gdy już gryzie to też nie zawsze chce zrobić krzywdę, a np. złapać ot tak (przecież nie ma takiej władzy w przednich kończynach jak człowiek i jeszcze nie chwyta łapą jak my palcami). Mam to szczęście, że mieszkam przy lesie i mój psiak może się swobodnie załatwiać, ale nie rozumiem, gdy jest nakaz sprzątania po psie w parku. Są ścieżki dla ludzi i nikt nie każe mi biegać po trawie tam, gdzie psy (i deptać po kupach). Inną sprawą jest, że pies może zarazić się poprzez kupę innego psa jakąś chorobą, ale jeśli trzymam psiaka na smyczy, to kontroluję go :) Co innego, gdy pies zaczyna załatwiać się na chodniku, to wtedy można posprzątać lub psa przeciągnąć ze smyczą na trawę (tak nawet trenerzy często radzą). Ludzie czasem są dziwni i nie widzą swoich błędów, a do bidnego psiaka się przyczepiają :)

    Pozdrawiam,

    dp

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie: porządny właściciel będzie pilnował, żeby pies nie załatwiał się na chodniku... Natomiast pies może się zarazić nie tylko od psiej kupy, ale i od różnego rodzaju "resztek pokarmowych", jakie ludzie często wyrzucają, nie mówiąc już o różnego rodzaju trutkach, wyrzucanych np. dla gołębi, albo też i dla psów, bo tak się też zdarza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm...
    Wszyscy byliśmy bachorami, nikt z nas nie był, nie jest i nie będzie psem.
    Szanuję uczucia miłośników psów, ale po tym jak kilkukrotnie przyszło mi czyścic buty moich małych dzieci z, nazwijmy to wprost, psiego gówna, musiałem wznosić się na szczyty dostępnej dla mnie tolerancji.
    W tak lubianej przez Pana Anglii parkowe trawniki są dla ludzi, więc jakże tak pozwolić psom swobodnie brudzić gdzie popadnie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale właśnie - tam trawniki są dla ludzi "oficjalnie", w parku się na nich siada, je, bawi... Jeśli w tym kraju też by tak było, to co innego, ale trawniki nie są zastrzeżone tylko dla ludzi. Natomiast, jak napisałem, w miejscach przeznaczonych dla ludzi pies nie powinien się załatwiać, a jeśli już mu się zdarzy, to właściciel sprząta.

    OdpowiedzUsuń