niedziela, 17 lipca 2016

Ćwierćcud

Ten-co-lekceważy-liturgię rozłożył ręce już na Dzięki składajmy Panu! Duży postęp, dotąd podnosił je zwykle w połowie prefacji. Oczywiście, nic się więcej nie zmieniło: otwieranie lekcjonarza w czasie kończenia kolekty, wertowanie mszału przed Dzięki składajmy, durno-błyskotliwe dodatki... No i jeszcze kazanie, wołające o pomstę do nieba: można się było z niego dowiedzieć, że stwardnienie rozsiane bierze się z nadmiaru pracy i niechodzenia na mszę w niedzielę. Kazanie długie i rozwlekłe, za to Wierzę w Boga po nim odmawiane jak z karabinu maszynowego: tra-ta-ta-ta, ledwo można nadążyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz