„Absolutny” to tyle, co „uwolniony”. Uznać Boga za absolut, to tyle, co pozbawić Go wszelkich związków z człowiekiem. Człowiek nie może wówczas działać na Boga ani Bóg na człowieka. Bóg taki byłby czymś całkowicie pozbawionym znaczenia. (C. G. Jung, „Osobowość maniczna”)
Nie było nam po drodze z Jungiem (mnie ) kiedy to przeczytałam poczułam się jak to absolutne zero i to bardzo zmęczone ( wiatr wieje ) Poczułam wielką potrzebą znalezienia źródła słowa absolutny - napisano więc: słowo pochodzi od łacińskiego przymiotnika absolutus, absoluta, absolutum, tj. “wyzwolony ze związków”, “całkowity”, “zupełny”.- Cóż, pamiętam to O. Tomasz Pawłowski powiózł nas pod Rzeszów na dzień skupienia i polecił jakiś czas medytować nad tym właśnie absolut - Bóg. Nic poza dźwiękiem do mnie nie docierało i oczywiście zieleń, szum drzew. Wtedy podszedł kolega Jurek i na otwartej dłoni z uśmiechem podał mi jabłko. On potem został chyba pierwszym Małym Bratem z Polski ( od Karola de Foucauld) Może gdy wiatr ucichnie pojmę? odczuję? Bóg jest wszechogarniającą Obecnością - coś w tym jest
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że to chodzi o to, iż Bóg nie jest filozoficznym absolutem, tylko Osobą.
OdpowiedzUsuńChyba tak. To jest piękne w religii chrześcijan że Bóg jest Osobą a nie np energią kosmiczną, bardzo tego nie lubię. To znaczy nie mam nic przeciw energii w kosmosie. Taka jest ale kosmos to przestrzeń. Wprawdzie żyjemy w niej, oddychamy ale spotkać możemy w niej Osobę Boga i porozumieć się. Jakoś tak.
OdpowiedzUsuń