sobota, 13 grudnia 2008

Bóg przychodzi z Temanu

Być może to poprzez bliskość Bożego Narodzenia Adwent wydaje się bardzo łagodnym okresem. Zwiastowanie, roraty, Betlejem na horyzoncie...

Ale jeśli spojrzymy uważniej na teksty brewiarzowe, zobaczymy, że Adwent ciągle nam przypomina o tym, o czym nie pamiętamy, albo nawet nie chcemy pamiętać: o Drugim Przyjściu. W hymnach pojawia się ono wyraźnie, jako dzień, gdy świat ogarnie trwoga, gdy Pan odda każdemu według jego uczynków, gdy czas się skończy, a nadejdzie Sędzia. Te same idee pojawiają się w nowotestamentalnych czytaniach nieszporów: czekamy na dzień objawienia naszego Pana, który przyjdzie w blasku swej światłości, pisze św. Paweł; Sędzia stoi już przed drzwiami, napomina św. Jakub.

Oczywiście, z tym wszystkim łączy się nasza nadzieja i radość, bo przecież całe nasze chrześcijańskie życie jest czekaniem na przyjście Pana. Ale kto z nas żyje tak po chrześcijańsku, aby mógł bez lęku stanąć przed Tym, od którego oblicza uciekły niebo i ziemia? Kto z nas zdolny jest przetrwać dzień Jego nadejścia? Nie powinniśmy zapominać o tym świętym lęku, który nazywamy tradycyjnie bojaźnią Pańską, a nasza nadzieja przecież opiera się na Jego miłosierdziu, które może przeważyć nasze błędy, winy i długi.

...secundo venerit in suae gloria maiestatis... (prefacja adwentowa I)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz