wtorek, 14 września 2010

Czerwony czy biały?

Święto Podwyższenia (czy też, jak inni tłumaczą – Triumfu) Krzyża Pańskiego kojarzy się nam liturgicznie z kolorem czerwonym: kolor krwi, przelanej na krzyżu, a jednocześnie kolor królewski, jak to ujął w śpiewanym dziś w nieszporach hymnie Wenancjusz Fortunatus: crux ornata Regis purpura.

Tymczasem papież Innocenty III na to święto zalecał biały kolor szat liturgicznych. Dlaczego? Otóż, tłumaczył, w tym dniu nie wspominamy Męki Pańskiej, ale triumf i zwycięstwo, i chwałę Krzyża.

Skoro już mowa o kolorach: zobaczyłem dziś na pierwszej stronie „Naszego Dziennika” tytuł: Protesty przeciw krzyżowi są bezbożne i antypolskie. Co jest w nich antypolskiego? Czy może inaczej: co Krzyż Chrystusa ma wspólnego z polskością? Krzyż jest znakiem zbawienia całego świata, wszystkich ludzi; jak to ujmuje dzisiejsza kolekta: Chrystus przyjął śmierć na krzyżu, aby zbawić rodzaj ludzki, genus humanum – a nie (tylko lub w jakiś szczególny sposób) gens Polonorum. Wiązanie Krzyża z narodowością jest głupotą, i to niebezpieczną głupotą. Krzyż nie jest własnością jakiegoś narodu. Krzyż należy do całego świata, jeśli więc już miałbym powiedzieć, anty-czemu są protesty krzyża, powiedziałbym: są antyludzkie – bo Krzyż jest zbawieniem dla wszystkich ludzi. Czy może jeszcze lepiej: są antykosmiczne. Tak. Czytamy dziś w Ewangelii, że Bóg posłał swojego Syna nie po to, aby kosmos (tak jest w greckim tekście) osądził, ale aby go zbawił (J 3:17).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz