piątek, 17 września 2010

Habent suos gustus lectores

Niedawno ktoś mi powiedział, że w blogach ludzie najchętniej czytają i najliczniej komentują te teksty, które albo mówią o banałach, albo są w jakiś sposób sensacyjne. Obawiam się, że to prawda.

Pisałem o powiązaniu Środy Popielcowej z Wielką Sobotą – cisza. Pisałem o Konstytucji o liturgii – cisza. Pisałem o czytaniu Pisma w oryginale – może zdarzył się jeden komentarz. Pisałem o filologii – jakieś dwa komentarze. Pisałem o ekologii – nikt nie zareagował. Pisałem o ludziach pozbawionych domów w wyniku trzęsienia ziemi – mało kogo to obchodzi. Pisałem o książkach – nikogo nie interesują. Pisałem o oszczerstwach rzucanych na Szymona Hołownię – raptem dwie osoby zareagowały. A napisałem, że polskość nie określa mojej tożsamości – ileż wpisów się od razu pojawiło! To dopiero sensacja! Nie wiem, czy ludzi bardziej podnieca moja niechęć wobec polskości, czy wobec jakichkolwiek, nie tylko polskich, narodowo-ojczyźnianych idei. A może przeszkadza im, że wolę patrzeć z perspektywy kosmicznej, a nie z narodowej? Lómendil wywołał niesamowite zgorszenie, stał się wielką sensacją, gdyż wyraził swoje poglądy, napisał coś o sobie.

Strach pomyśleć, jaką popularnością cieszyłby się tekst, w którym opisałbym swoje problemy gastryczne. To dopiero byłaby gorsząca sensacja!

Aż szkoda pisać. Szkoda się starać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz