W jednej ze swoich książek Joseph Campbell opisuje pogrzeb prezydenta Kennedy'ego jako przykład swoistego rytuału, współczesny rytuał, odpowiednik dawnych rytuałów i mitycznych wierzeń.
Przypomniałem sobie podobny rytuał z czasów, kiedy chodziłem do przedszkola (a było to w minionym tysiącleciu). Było to przedstawienie o narodzinach Nowego Roku. Na tle zimowych dekoracji szły dziewczynki, przebrane za choinki (jaki niezręczny, wsiowy rym...), zdaje się, że nawet udawały czy ciągnęły jakiś pojazd (?). (Widać renifery były jeszcze nieznane.) Między nimi szła inna choinka, która trzymała w rękach lalkę, niemowlaka, czyli Nowy Rok.
Dziadka Mroza nie było. Więcej nie pamiętam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz