W jednym ze swoich hymnów, które są poetyckimi modlitwami, Roman Brandstaetter modlił się do Jezusa o ustanowienie święta Spożywania Pisma Świętego:
Niechaj to święto
Ożywi w człowieku
Umiłowanie słów Twoich,
I napełni go pragnieniem
I łaknieniem
Twojej nauki,
Która jest źródłem naszej ludzkiej godności.
(…) bez znajomości Twoich wersetów,
Nieśmiertelnych,
Zbawiennych
I wyzwalających,
Każde życie jest figowcem uschniętym,
A każda śmierć bezowocna.
No cóż... Brandstaetter był Żydem, ochrzczonym wprawdzie, ale jednak Żydem, co całkowicie go dyskredytuje w oczach prawdziwych katolików, i stawia w rzędzie masonów i protestantów, którzy od kilkudziesięciu lat niszczą Kościół. Przecież dla prawdziwego katolika czytanie Pisma Świętego to grzech ciężki! Kiedy blogowałem jeszcze na liturgia.pl, ktoś pobożnie napisał pod jednym z moich tekstów, że zwykły katolik nie potrzebuje Biblii, przecież wystarczy mu katechizm i msza. Oczywiście, najlepiej, aby to była msza w całości po łacinie, inaczej przecież mógłby zwykły katolik usłyszeć niebezpieczne fragmenty Pisma Świętego, czytane w czasie liturgii. Co zaś do katechizmu... Jest on przeznaczony przede wszystkim do „odpowiedzialnych za katechezę: na pierwszym miejscu dla biskupów jako nauczycieli wiary i pasterzy Kościoła” (pkt.12 Katechizmu Kościoła Katolickiego). Dopiero na końcu stwierdza się, że jego czytanie będzie pożyteczne dla wszystkich innych wiernych chrześcijan. Niestety, w tymże Katechizmie czytamy też straszliwe słowa: „Wierni Chrystusowi powinni mieć szeroki dostęp do Pisma świętego” (pkt.131), gdyż jest ono utwierdzeniem wiary, pokarmem duszy oraz źródłem czystym i stałym życia duchowego (tamże). Cytowana jest też soborowa Konstytucja o Słowie Bożym: „Kościół usilnie i szczególnie upomina wszystkich wiernych... aby przez częste czytanie Pisma świętego nabywali «najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa» (Flp 3, 8). «Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa» (św. Hieronim)” (Konstytucja Dei Verbum, 25; Katechizm, pkt.133). Ale, wiadomo, Vaticanum II to dzieło protestantów i masonów...
Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego: Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa, gdzie Mnie kusili wasi ojcowie, doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła (Ps 95:7-9).
Kiedy szukamy Jezusa, szukamy Go często według własnych wyobrażeń, prywatnie, niby w Kościele, ale jednak poza nim, bo przecież lepiej wiemy, jaki Jezus powinien być, i co miał On na myśli, kiedy tworzył Kościół. Nie modlimy się już do Boga „Ojcze nasz”, ale „Ojcze mój”, wmawiając sobie, że w ten sposób doskonalej naśladujemy Jezusa (cf. Mt 26:39). A kiedy On wreszcie przychodzi – vocatus atque non vocatus – zupełnie inny, niż myśleliśmy, mówimy do Niego tak, jak zły duch z dzisiejszej Ewangelii: Spadaj, Jezusie z Nazaretu, przyszedłeś nas zniszczyć? (Mk 1:24). Przyszedłeś zniszczyć wszystko, co tak skrzętnie zbudowaliśmy dla Ciebie, a Tobie się to nie podoba? Chcesz inaczej, po Twojemu? Wypchaj się!
Jak mamy Cię poznać, takiego, jakim jesteś naprawdę, abyśmy Cię nie kusili i nie odrzucali?
Niechaj to święto
Ożywi w człowieku
Umiłowanie słów Twoich,
I napełni go pragnieniem
I łaknieniem
Twojej nauki,
Która jest źródłem naszej ludzkiej godności.
(…) bez znajomości Twoich wersetów,
Nieśmiertelnych,
Zbawiennych
I wyzwalających,
Każde życie jest figowcem uschniętym,
A każda śmierć bezowocna.
No cóż... Brandstaetter był Żydem, ochrzczonym wprawdzie, ale jednak Żydem, co całkowicie go dyskredytuje w oczach prawdziwych katolików, i stawia w rzędzie masonów i protestantów, którzy od kilkudziesięciu lat niszczą Kościół. Przecież dla prawdziwego katolika czytanie Pisma Świętego to grzech ciężki! Kiedy blogowałem jeszcze na liturgia.pl, ktoś pobożnie napisał pod jednym z moich tekstów, że zwykły katolik nie potrzebuje Biblii, przecież wystarczy mu katechizm i msza. Oczywiście, najlepiej, aby to była msza w całości po łacinie, inaczej przecież mógłby zwykły katolik usłyszeć niebezpieczne fragmenty Pisma Świętego, czytane w czasie liturgii. Co zaś do katechizmu... Jest on przeznaczony przede wszystkim do „odpowiedzialnych za katechezę: na pierwszym miejscu dla biskupów jako nauczycieli wiary i pasterzy Kościoła” (pkt.12 Katechizmu Kościoła Katolickiego). Dopiero na końcu stwierdza się, że jego czytanie będzie pożyteczne dla wszystkich innych wiernych chrześcijan. Niestety, w tymże Katechizmie czytamy też straszliwe słowa: „Wierni Chrystusowi powinni mieć szeroki dostęp do Pisma świętego” (pkt.131), gdyż jest ono utwierdzeniem wiary, pokarmem duszy oraz źródłem czystym i stałym życia duchowego (tamże). Cytowana jest też soborowa Konstytucja o Słowie Bożym: „Kościół usilnie i szczególnie upomina wszystkich wiernych... aby przez częste czytanie Pisma świętego nabywali «najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa» (Flp 3, 8). «Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa» (św. Hieronim)” (Konstytucja Dei Verbum, 25; Katechizm, pkt.133). Ale, wiadomo, Vaticanum II to dzieło protestantów i masonów...
Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego: Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa, gdzie Mnie kusili wasi ojcowie, doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła (Ps 95:7-9).
Kiedy szukamy Jezusa, szukamy Go często według własnych wyobrażeń, prywatnie, niby w Kościele, ale jednak poza nim, bo przecież lepiej wiemy, jaki Jezus powinien być, i co miał On na myśli, kiedy tworzył Kościół. Nie modlimy się już do Boga „Ojcze nasz”, ale „Ojcze mój”, wmawiając sobie, że w ten sposób doskonalej naśladujemy Jezusa (cf. Mt 26:39). A kiedy On wreszcie przychodzi – vocatus atque non vocatus – zupełnie inny, niż myśleliśmy, mówimy do Niego tak, jak zły duch z dzisiejszej Ewangelii: Spadaj, Jezusie z Nazaretu, przyszedłeś nas zniszczyć? (Mk 1:24). Przyszedłeś zniszczyć wszystko, co tak skrzętnie zbudowaliśmy dla Ciebie, a Tobie się to nie podoba? Chcesz inaczej, po Twojemu? Wypchaj się!
Jak mamy Cię poznać, takiego, jakim jesteś naprawdę, abyśmy Cię nie kusili i nie odrzucali?
Bogu dzięki, że w opcji moderowania komentarzy jest funkcja "spam"... Nie trzeba czytać komentarzy nadpobudliwych egotystów, którzy kręcą się wokół własnej osi jak buczące bączki.
OdpowiedzUsuń