czwartek, 8 stycznia 2009

Jedzą, piją i śpiewają

Czy ktoś pamięta przygotowanie do Pierwszej Komunii? Nauki (siostry) katechetki? Ja, niestety, pamiętam.

Ktoś mi kiedyś mówił, że  w średniowiecznej Irlandii bardzo pilnowali, aby w czasie liturgii wszyscy pili z jednego kielicha: dosłownie PILI, a nie tylko maczali usta – miał być jeden prawdziwy łyk. Nasunęło mi to skojarzenia ze sposobem przyjmowania Komunii, jakiego w czasach mojego dzieciństwa uczono. Otóż, jak nam mówiła siostra katechetka, po przyjęciu świętej Hostii do ust należy ją w nich trzymać, aż się „rozpuści”. Nie ruszać językiem, nie ruszać zębami, bo to byłby brak szacunku dla Pana Jezusa. (Nawiasem mówiąc, ta sama katechetka, na pytanie, czy umycie zębów może złamać post eucharystyczny, stwierdziła, że tak, bo można połknąć kawałek pasty do zębów, a poza tym, pasta może zostać między zębami, a to byłby, oczywiście, brak szacunku dla Pana Jezusa. Tak samo jak pogłaskanie tuż przed mszą psa, który wbiegł do kościoła: „Do Pana Jezusa pójdziesz z taki rękoma?”)

Podobne podejście zdaje się wciąż istnieć przy Komunii pod postacią wina: umoczyć usta, ledwie na wargach poczuć. Tak samo niektórzy księża postępują przy udzielaniu Komunii sub utraque specie przez zanurzenia: nawet nie czuć, że Hostia została umoczona w winie...

A w szóstym rozdziale Ewangelii według Jana jest użyte, między innymi, słowo trogo, które znaczy „jeść, żuć, gryźć”. W języku polskich duchownych się tylko „spożywa”...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz