Albo pipe dreams, jeśli ktoś jest zbyt wrażliwy, i ścięta głowa wydaje mu się zbyt makabryczna.
Żeby księża przestali radośnie witać zgromadzonych na mszy. Żeby nie było żadnych „Witam serdecznie wszystkich w ten piękny niedzielny poranek” ani „Cieszę się, że możemy razem uwielbiać Boga w ten święty dzień”, czy „Witamy dzisiaj pośród nas uczniów szkoły muzycznej, którzy tak rano wstali, mimo że artyści, aby się modlić razem z nami”.
Żeby księża nie robili niepotrzebnych wprowadzeń do liturgii dnia, czy też w ogóle do liturgii: „W dzisiejszym czytaniu usłyszymy...”; „Gromadzimy się tutaj, aby uczestniczyć w jedynej ofierze Jezusa Chrystusa, aby prosić Go o miłosierdzie i uwielbiać za wszystkie łaski”; „Każda niedziela jest pamiątką Zmartwychwstania, pamiątką tego dnia, kiedy Jezus Zmartwychwstały stanął pośród swoich uczniów w Wieczerniku, jak staje dzisiaj między nami, aby pokrzepić nas swoim słowem i swoim Ciałem”.
Żeby księża nie robili osobistych zwierzeń w czasie mszy: „Taki dzisiaj byłem rozzłoszczony, sam nie wiem, dlaczego, ale sobie pomyślałem przed mszą: Nie, Panie Jezu, nie mogę tak do Ciebie się zbliżać; i jak wszedłem do kościoła, to nagle to wszystko minęło, i cieszę się, że jestem tu z wami, że możemy się wspólnie modlić”.
Żeby księża nie wymyślali wprowadzeń do aktu pokuty: „Przeprośmy Boga za nasze grzechy, przeprośmy siebie nawzajem, wybaczmy sobie z całego serca”; „Jezus Chrystus chce nam przebaczyć nasze grzechy, stańmy więc przed Nim w prawdzie, uznajmy naszą słabość, nasze zaniedbania”.
Żeby księża mówili krótsze homilie. I żeby nie mówili tonem zawodowych aktorów. I żeby nie wkręcali w homilie żartów. I żeby nie mówili ani tak, jak do przedszkolaków, ani jak na wykładzie uniwersyteckim.
Żeby księża przestali radośnie witać zgromadzonych na mszy. Żeby nie było żadnych „Witam serdecznie wszystkich w ten piękny niedzielny poranek” ani „Cieszę się, że możemy razem uwielbiać Boga w ten święty dzień”, czy „Witamy dzisiaj pośród nas uczniów szkoły muzycznej, którzy tak rano wstali, mimo że artyści, aby się modlić razem z nami”.
Żeby księża nie robili niepotrzebnych wprowadzeń do liturgii dnia, czy też w ogóle do liturgii: „W dzisiejszym czytaniu usłyszymy...”; „Gromadzimy się tutaj, aby uczestniczyć w jedynej ofierze Jezusa Chrystusa, aby prosić Go o miłosierdzie i uwielbiać za wszystkie łaski”; „Każda niedziela jest pamiątką Zmartwychwstania, pamiątką tego dnia, kiedy Jezus Zmartwychwstały stanął pośród swoich uczniów w Wieczerniku, jak staje dzisiaj między nami, aby pokrzepić nas swoim słowem i swoim Ciałem”.
Żeby księża nie robili osobistych zwierzeń w czasie mszy: „Taki dzisiaj byłem rozzłoszczony, sam nie wiem, dlaczego, ale sobie pomyślałem przed mszą: Nie, Panie Jezu, nie mogę tak do Ciebie się zbliżać; i jak wszedłem do kościoła, to nagle to wszystko minęło, i cieszę się, że jestem tu z wami, że możemy się wspólnie modlić”.
Żeby księża nie wymyślali wprowadzeń do aktu pokuty: „Przeprośmy Boga za nasze grzechy, przeprośmy siebie nawzajem, wybaczmy sobie z całego serca”; „Jezus Chrystus chce nam przebaczyć nasze grzechy, stańmy więc przed Nim w prawdzie, uznajmy naszą słabość, nasze zaniedbania”.
Żeby księża mówili krótsze homilie. I żeby nie mówili tonem zawodowych aktorów. I żeby nie wkręcali w homilie żartów. I żeby nie mówili ani tak, jak do przedszkolaków, ani jak na wykładzie uniwersyteckim.
Żeby księża nie improwizowali przy modlitwie powszechnej, bo wychodzą potem takie kwiatki: „Panie Jezu, wysłuchaj naszych próśb, które do Ciebie zanosimy, spełnij je, jeśli są zgodne z Twoją wolą. Przez Chrystusa, Pana naszego”.
Żeby księża nie robili w czasie mszy komentarzy typu: „Tak słabo dziś odpowiadacie, jakbyście nie jedli obiadu”; „Proszę nie siadać w ławce z samego brzegu, bo przyjdzie ktoś później i się będzie musiał przeciskać”.
Żeby księża nie wymyślali dziwacznych wprowadzeń do Modlitwy Pańskiej: „Módlmy się do naszego Ojca w niebie, jak się modliła do Niego Matka Najświętsza”; „Jezus Chrystus jest naszym Bratem, czyni z nas dzieci Boże, módlmy się do Niego: Ojcze nasz...”
Żeby księża nie robili w czasie mszy komentarzy typu: „Tak słabo dziś odpowiadacie, jakbyście nie jedli obiadu”; „Proszę nie siadać w ławce z samego brzegu, bo przyjdzie ktoś później i się będzie musiał przeciskać”.
Żeby księża nie wymyślali dziwacznych wprowadzeń do Modlitwy Pańskiej: „Módlmy się do naszego Ojca w niebie, jak się modliła do Niego Matka Najświętsza”; „Jezus Chrystus jest naszym Bratem, czyni z nas dzieci Boże, módlmy się do Niego: Ojcze nasz...”
Żeby księża nie robili wprowadzeń do błogosławieństwa: „Na ten święty czas, na odpoczynek, na czas z rodziną, przyjmijmy Boże błogosławieństwo; niech ono nas umacnia, niech nam pozwala otwierać się na Słowo Boże”; „Niech Bóg nam błogosławi na ten piękny dzień i na cały tydzień”.
I żeby na koniec nie żegnali się radośnie ze zgromadzonymi: „Życzę wszystkim dobrej, błogosławionej niedzieli, szczęść wam Boże”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz