niedziela, 24 maja 2009

Ornitologia dla neoprezbiterów

Zastanawiałem się przez chwilę nad tytułem wpisu, doszedłem do wniosku, że „O ptaszkach dla neoprezbiterów” brzmiałoby nieco dwuznacznie (i wywołałoby kolejne głosy oburzenia na mój wielce niepoważny blog, i tak już dniem i nocą oskarżany przez anonimowych ponuraków-moralistów), więc niech będzie ornitologia.

Taki jest bowiem tytuł wiersza ks. Janusza St. Pasierba, który tu zamieszczam: Ornithologia pastoralis.

1. kiedy chrzczę
jestem bocianem w komży
przynoszę szczęśliwej Matce
małe krzyczące dzieci


2. w konfesjonale
jak dzięcioł stukam
wydziobuję uparte korniki
z drzewa żywego

3. na ambonie gołębica
a ja na jednej nodze
czapla z długim nosem
nie stoję zbyt pewnie


4. na drodze krzyżowej
chciałbym być szczygłem
wyciągnąć choć jeden
cierń z głowy Jezusa

5. prowadzę pogrzeb
pingwin w czerni i bieli
przez lodowato szary
krajobraz świeckiej żałoby

6. prymicjant
jest księdzem-skowronkiem
wysoko w niebie
kwietniowym


7. podczas mszy świętej
jak boża krówka
wędruję pieszo
po wysokiej kolczastej łodydze
róży

8. Pan Bóg jak orzeł w słońcu
Pan Jezus pelikan krwawiący
Duch Święty gołąb z płomienia
skowronki od Matki Boskiej
święta Agnieszka bez ptaszka
a ja sowa osowiała nocą


Sowa to, oczywiście, z psalmu 102. Wiersz ks. Pasierb dedykował ks. Twardowskiemu, myślę, że neoprezbiterom też można go dedykować, chociaż niebo już majowe. Wysoka, kolczasta łodyga róży pewnie jak krew czerwonej po której wspina się biedronka: ten obraz do mnie najbardziej chyba przemawia. (Na drugim miejscu pingwin.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz