Co można robić na ostatniej lekcji? Trudno zaczynać jakiś nowy temat, dręczyć powtórką poprzedniego też nie należy. Można więc opowiedzieć trochę o osobliwościach samego języka.
Dziś zatem ostatni raz grekę mieli bracia z pierwszego roku studiów. Demokratycznie zapytałem, o czym chcieliby posłuchać. Odpowiedzi były różne, od współczesnej greki, poprzez staroangielski, aż do PIE (Proto-Indo-Europejski). Po wysłuchaniu propozycji, despotycznie przedstawiłem moje, czyli: czytanie sentencji o przyjaźni, odczytywanie Ewangelii według św. Jana w wydaniu Erazma z Rotterdamu, podanie kilku ciekawych informacji na temat tego, co jest w grece, a czego nie ma w polskim i łacinie. Wygrała propozycja ostatnia, chociaż dało się zrobić trochę z drugiej. (Piękne są znaczki u Erazma.)
Zatem rozmawialiśmy o dwóch czasach greckich, które gramatycy nazywają aoristos i parakeimenos. Ten ostatni szczególnie ciekawy jest w Nowym Testamencie, niektórzy nazywają go nawet czasem teologicznym. W trakcie rozważań jeden z braci szeptem zapytał drugiego o wyjaśnienie jakiejś kwestii, i wszyscy usłyszeliśmy odpowiedź: Gdybyś czytał blog pana Marcina, to byś wiedział. Ja czytam regularnie. Poczułem się niezręcznie (a właściwie, to się zmieszałem, chociaż bez betoniarki). No ładnie, pomyślałem. Najpierw się zainteresowali panią Barbarą z youtube, o której nieopatrznie wspomniałem na jednych z pierwszych zajęć, a teraz okazuje się, że czytają jeszcze blog niepoważny, zamiast zająć się poważnymi studiami.
Dziś zatem ostatni raz grekę mieli bracia z pierwszego roku studiów. Demokratycznie zapytałem, o czym chcieliby posłuchać. Odpowiedzi były różne, od współczesnej greki, poprzez staroangielski, aż do PIE (Proto-Indo-Europejski). Po wysłuchaniu propozycji, despotycznie przedstawiłem moje, czyli: czytanie sentencji o przyjaźni, odczytywanie Ewangelii według św. Jana w wydaniu Erazma z Rotterdamu, podanie kilku ciekawych informacji na temat tego, co jest w grece, a czego nie ma w polskim i łacinie. Wygrała propozycja ostatnia, chociaż dało się zrobić trochę z drugiej. (Piękne są znaczki u Erazma.)
Zatem rozmawialiśmy o dwóch czasach greckich, które gramatycy nazywają aoristos i parakeimenos. Ten ostatni szczególnie ciekawy jest w Nowym Testamencie, niektórzy nazywają go nawet czasem teologicznym. W trakcie rozważań jeden z braci szeptem zapytał drugiego o wyjaśnienie jakiejś kwestii, i wszyscy usłyszeliśmy odpowiedź: Gdybyś czytał blog pana Marcina, to byś wiedział. Ja czytam regularnie. Poczułem się niezręcznie (a właściwie, to się zmieszałem, chociaż bez betoniarki). No ładnie, pomyślałem. Najpierw się zainteresowali panią Barbarą z youtube, o której nieopatrznie wspomniałem na jednych z pierwszych zajęć, a teraz okazuje się, że czytają jeszcze blog niepoważny, zamiast zająć się poważnymi studiami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz