niedziela, 31 maja 2009

Ptaszki, cedry i góralki: czy Psalmista ekologiem był?

Chciałem początkowo napisać, że Psalmista wielkim poetą był, ale chyba nie ma potrzeby przekonywania nikogo do tej tezy. Psalm 104, będący psalmem własnym Pięćdziesiątnicy, jest tego doskonałym przykładem. Fragment jego pojawia się we mszy, a całość – w modlitwie czytań dzisiejszej uroczystości.

W Zesłanie Ducha Świętego, Ducha Stworzyciela (cf. hymn Veni, Creator), Kościół śpiewa psalm o Bożym stworzeniu. Śpiewa o obłokach i wichrach, o płomieniach ognia i płaszczu okrywającym ziemię. Zachwyca się strumieniami górskimi i otchłaniami morza, patrzy na dzikie osły, pijące wodę ze źródła krystalicznej wody, i na ptaki, śpiewające pośród listowia. Podziwia cedry libańskie i zieloną trawę, podgląda kozice i góralki pośród skał (NIE borsuki). Słońce zachodzi i wschodzi, księżyc pośród nocy się przechadza po niebie, lwy ryczą wśród ciemności, i wiedzą, że Bóg da im pożywienie, tak samo jak ludziom.

Psalmista potrafi dostrzec to, co zbyt często umyka dzisiejszemu człowiekowi, niestety – także człowiekowi wierzącemu. Świat jest dziełem Boga, dziełem, które On kocha, do którego podchodzi z szacunkiem i czułością. Świat mówi o Bogu, swoimi barwami, kształtami, dźwiękami, ruchami, zapachami –  wszystkim, całym sobą. Świat drży z radości, gdy Pan na niego patrzy, a Pan się raduje z dzieł swoich (Ps 104:31-32). Dlaczego nie raduje się człowiek? Dlaczego patrzy na świat tylko jak na dekorację, na tle której może występować jego zarozumiałe „ja”? Dlaczego postrzega świat tylko jak cytrynę, którą można wycisnąć do ostatniej kropli i wyrzucić – i nie pomyśli, że drugiej nikt mu już nie da? Dlaczego patrzy z pogardą, z poczuciem znudzonej wyższości na świat, na który Bóg patrzy z miłością i radością? Na świat, który Bóg wciąż stwarza przez swego Ducha? I nie chodzi tu o ogólne spojrzenie na świat jak na jakieś abstrakcyjne pojęcie, bo świat to wszystkie drobiazgi wokół, na które trzeba zwrócić uwagę. Lilie polne, o których mówił Jezus, wróble i kąkol w pszenicy. Dlaczego na to nie patrzycie z miłością? Dlaczego sądzicie, że to drobiazgi zupełnie bez znaczenia? Czy bez znaczenia może być cokolwiek, skoro wyszło z ręki Boga Najwyższego, skoro Jego Tchnienie to ożywia?

Psalmista umiał patrzeć na świat i go rozumieć. Ludzie współcześni – a przynajmniej większość z nich – nie potrafią. Patrzą na Psalmistę z pobłażliwym uśmiechem, jak na dziecko, które zupełnie nie ma pojęcia o rzeczywistości, i zajmuje się głupotami, podczas gdy oni dostrzegają wielkie, ważne rzeczy, jedyne, w ich mniemaniu, godne zainteresowania człowieka. Biedni i ślepi...

A Psalmista nam mówi, że Pan stworzył Lewiatana, aby się z nim bawić. Potwór morski jak kot u Boga, który nie wstydzi się zabawy ze swoim stworzeniem. Przypomina mi się historia z „Eddy młodszej”, w której Wąż Midgardu, opasujący cały świat, jawi się jako kot w domu Utgardalokiego, a Thor próbuje go podnieść.

Niech Pan się raduje z dzieł swoich! Może kiedyś każdy człowiek będzie umiał się z nich radować razem z Panem. Może kiedyś w jakimś kazaniu ktoś wspomni o cudzie stworzenia Bożego. Gdy szedłem dziś rano do kościoła, mijałem mały ogródek, a w nim bratki, gipsówka, aksamitki i – kwiaty łubinu, jak witraże gotyckiej katedry. Człowiek by tego nie wymyślił... Doskonała ilustracja do psalmu z nocnego oficjum, doskonała ilustracja działania Ducha Stworzyciela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz