Miałem o tym wcześniej napisać, ale inne tematy mnie zaabsorbowały. Niektórzy już wiedzą, że od kilku dni mamy nową książkę J. R. R. Tolkiena: „The Legend of Sigurd &Gudrún”. Pięknie wydana, opracowana przez Christophera Tolkiena.
Ale też niektórzy się rozczarują, bo książka nie jest o Śródziemiu, elfach, Valarach, hobbitach etc., etc. Co więcej, prozy w niej niewiele. „The Legend of Sigurd &Gudrún” to dwa poematy, pisane po angielsku, ale w metrum typowym dla staroislandzkiej poezji, jaką mamy chociażby w mojej ukochanej „Eddzie starszej”. Opowiadają historię rodu Völsungów, którą w bardzo zniekształconej wersji przedstawił Wagner w swojej tetralogii.
Ale też niektórzy się rozczarują, bo książka nie jest o Śródziemiu, elfach, Valarach, hobbitach etc., etc. Co więcej, prozy w niej niewiele. „The Legend of Sigurd &Gudrún” to dwa poematy, pisane po angielsku, ale w metrum typowym dla staroislandzkiej poezji, jaką mamy chociażby w mojej ukochanej „Eddzie starszej”. Opowiadają historię rodu Völsungów, którą w bardzo zniekształconej wersji przedstawił Wagner w swojej tetralogii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz