Hymn nieszporów, który będziemy dzisiaj śpiewać po raz ostatni, był kiedyś przypisywany św. Ambrożemu, ale to było raczej błędne przypuszczenie. Hymn, tak jak i prawie cała reszta hymnów adwentowych, mówi o podwójnym przyjściu Jezusa. Pierwsze strofy mówią o pierwszym przyjściu, o narodzeniu z Dziewicy, przez które Jezus przyniósł światu zbawienie, i właściwie dopiero ostatnia zwrotka przed doksologią mówi o powtórnym przyjściu Jezusa jako Sędziego całego kosmosu. Wspominamy pierwsze przyjście, czekamy na drugie, ze świadomością, że bez pomocy Jezusa nie zdołamy go doczekać w czystości serca, bo zagraża nam hostis perfidus, wróg przewrotny, od którego tylko Chrystus Pan może nas wybawić.
Dodać można, że w oryginalnej wersji hymn ma jeszcze jedną zwrotkę, pomijaną w liturgii, a mówiącą o wieczornym przeznaczeniu tego hymnu. Jest w nim też wyraźne nawiązanie do hymnu o uniżeniu Chrystusa z Listu do Filipian. No i piękne jest nazwanie Jezusa stwórcą gwiazd, w grudniu, miesiącu, w którym, obok sierpnia, gwiazdy są chyba najlepiej widoczne. Tak przynajmniej pisała Tove Jansson.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz